Łomskie opowieści, Emil Andreev

Wydawnictwo Toczka, 2014

Liczba stron: 176

W literaturze czasem szukam nieoczywistych rozwiązań i nieprzedeptanych szlaków. Zdarza się, że mam ochotę na książkę spoza polsko- i anglojęzycznych rejonów, chcę zostawić na chwilę Skandynawię i udać się do nieznanego kraju. Nie musi być bardzo daleko, nie musi być egzotyczny. Wystarczy, że jest mi literacko nieznany. Takim nieodkrytym lądem jest dla mnie Bułgaria. Opowiadania Emila Andreeva trochę mi ją przybliżyły i trochę mnie od niej oddaliły.

Łom jest niewielką miejscowością położoną na styku Bułgarii i Węgier, w jej okolicach przepływa Dunaj i rzeka Łom. Akcja opowiadań zebranych w tym tomie rozgrywa się w tym prowincjonalnym mieście lub w jego pobliżu. Ludzie, którzy w nich występują, to zbieranina dziwaków, ekscentryków i marzycieli. Każdy z nich wyrasta nieco ponad szarą rzeczywistość, dzięki nim w Łomie coś się dzieje, ludzie mają tematy do rozmów, miasto żyje, lecz nie tętni życiem.

W pamięci najbardziej zapisało mi się opowiadanie o dwóch młodych mężczyznach, którzy przyjechali na weekend na wieś. Ten wywodzący się z prowincji przywiózł ze sobą kolegę z pracy, człowieka, który składa się z samych uprzedzeń i zahamowań. Jego ograniczenia uwidaczniają się w kontakcie z młodą, piękną dziewczyną – niegroźną, lekko upośledzoną dziwaczką, która próbuje się do niego zbliżyć. I chociaż dziewczyna go fascynuje, to czuje przed nią lęk, nie ma odwagi przełamać bariery i wzdryga się na myśl o jakimkolwiek z nią bliższym kontakcie. Podobny dystans zachowuje w stosunku do otaczającej go natury. Jest nieprzenikniony jak beton i stal i chociaż cierpi, nie ma odwagi wyjść poza narzucone sobie ramy zachowań. Kontrast między nim a jego kolegą wiele mówi o ludziach wywodzących się z różnych środowisk, ludziach, stawiających się ponad innymi i szukających potwierdzenia własnej wyższości. Szkoda, że nie zauważają, że narażają się na śmieszność.

Andreev ociera się w swoich opowiadaniach o realizm magiczny, nie buduje bariery pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co magiczne. Ludzie w jego prozie zmieniają się w ptaki, znikają bez wieści, rozpływając się w powietrzu lub pojawiają się zupełnie znikąd. W książce pobrzmiewają echa epoki komunizmu, da się też odczuć powiew nowych czasów. Jednak opowiadania nie są silnie umiejscowione w czasie, czytelnik odnosi wrażenie, że to, o czym czyta, mogłoby wydarzyć się w dowolnym czasie i w dowolnym prowincjonalnym miasteczku, stąd też moje wrażenie, że nie do końca poznałam to, o czym piszą i czytają Bułgarzy. Poznałam za to zbiór dość uniwersalnych opowiadań o kondycji człowieka i jego zagubieniu w świecie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *