Ludwig, David Albahari

WAB, 2010

Liczba stron: 183

David Albahari dotychczas był dla mnie nieznanym autorem. Książka jednak wpadła mi w oko już na etapie zapowiedzi, ponieważ dotyczy pisarzy oraz książek. Lekturę zaczęłam wieczorem i odkładając książkę przed snem, po przeczytaniu około pięćdziesięciu stron, podjęłam postanowienie nie wracania już do niej. Nie wciągnęła mnie, brak światła na stronie i monotonny monolog pełnego pretensji podstarzałego pisarza znużyły mnie. Rano jednak zapomniałam o postanowieniu, bo w okolicach łóżka miałam tylko tę książkę. Gdy już po nią sięgnęłam doczytałam pozostałe sto trzydzieści kilka stron, łapiąc lepszy kontakt z narratorem oraz rozumiejąc więcej niż wieczorem.

Książka jest monologiem, bez podziału na akapity, w którym pisarz, nazywany jedną literą S, opowiada o swoim życiu poprzez pryzmat przyjaźni z Ludwigiem. Obaj panowie są pisarzami, Ludwig jest młodszy, ale w chwili poznania S to on opublikował więcej książek. S w swoim uwielbieniu dla Ludwiga staje się nie tylko jego sekretarzem, redaktorem, ale także zajmuje się sprzątaniem i zakupami, przez wiele lat zaniedbując swoją żonę i przedkładając przyjaźń z Ludwigiem ponad małżeństwo. To dobrowolne podporządkowanie się Ludwigowi i występowanie w roli podrzędnej do niego, obu panom pasuje przez długie lata.

To, co S nazywa przyjaźnią, dla Ludwiga znaczy co innego. S inspiruje go, poprawia jego opowiadania i artykuły, a także zdradza mu pomysł na nowatorską powieść. Tak często i dokładnie omawia swoją koncepcję powieści, że Ludwig bez skrupułów wykorzystuje idee S i w tajemnicy przed nim pisze i publikuje dzieło, które przysparza mu sławy nie tylko w Belgradzie, ale także na świecie. S nie jest w stanie udowodnić kradzieży, ale oddala się od swojego mentora i popada w prawdziwą obsesję na punkcie książki i Ludwiga.

„(…) a więc gdy ja to wszystko robiłem, on w wolnych chwilach przez cały czas starannie zapisywał to, co mówiłem, i z wolna, bez żadnego pośpiechu, nadał wszystkiemu kształt książki, dokładnie takiej, jaką sobie wyobraziłem. Kiedy ją ujrzałem straciłem przytomność. Ludwig trzymał w rękach mój sen, sen, który zmienił w jawę, należącą wyłącznie do niego.”

Narrator często odwołuje się do specyfiki miasta, w którym dzieje się akcja powieści. Belgrad jest miastem pozornie dużym i z ambicjami, ale w pojęciu bohatera książki jest miastem prowincjonalnym. S mnoży przykłady na prowincjonalność Belgradu, opisując stosunek jego mieszkańców do odmienności seksualnych czy skandali obyczajowych. W pewnym sensie miastu przypisuje winę za swój upadek.

Albahari stawia przed czytelnikiem problem natury etycznej. Do kogo bardziej przynależy dzieło, czy do tego, kto wpadł na pomysł, a zabrakło mu werwy a może i talentu na przekucie idei w książkę? Czy może do tego, kto wykorzystał pomysł i uwagi pomysłodawcy i na ich podstawie stworzył książkę, pomysły scalając swoim talentem i poświęcając jej czas? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Tym bardziej, że nie polubiłam żadnego z bohaterów książki: S sprzedał swoją duszę Ludwigowi za chwile uwagi, jakie tamten mu poświęcał, Ludwig natomiast bez skrupułów wykorzystywał S traktując go jak swoją własność. W rezultacie jednak zadowolona jestem z lektury, bo nie pozostawiła mnie ona w obojętności, tylko zmusiła do myślenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *