Wydawnictwo Znak, 2009
Liczba stron: 239
Potężna burza przewraca stary dąb. Z jego drewna powstaje wiele przedmiotów, między innymi tytułowe czerwone krzesło. Krzesło trafia do domu państwa Rossów za sprawą ich najmłodszego syna zwanego Kuki. Chłopiec po prostu znajduje krzesło w rzece i postanawia zabrać je do domu. Dowiaduje się bowiem od starszego rodzeństwa, że na skutek zamknięcia orkiestry ich rodzice stracili pracę – jak się nie ma pieniędzy to przecież nie można wybrzydzać i krzesło może się przydać…
Po serii zadziwiających wypadków dzieci domyślają się, że krzesło ma magiczną moc, która spełnia życzenia osoby na niej siedzącej. Wystarczy tylko zwerbalizować swoją potrzebę, myk … i już jest pizza, już pada deszcz itp. Dzieci domyślają się tego za późno, bo na skutek życzenia wypowiedzianego przez nielubianą ciotkę Marylę, rodzice pakują się w pośpiechu i wyjeżdżają pracować na promie odbywającym rejs dookoła świata. Najgorsze, nie jest nawet to, że dzieci idą mieszkać do zamożnej, ale skąpej i wrednej ciotki, ale fakt, że rodzice zachowują się tak, jakby nagle przestało im zależeć na dzieciach.
Po serii mniej lub bardziej udanych eksperymentów z krzesłem, dzieciaki postanawiają wyruszyć do ostatniego europejskiego portu, w którym zatrzymuje się prom, by odczarować rodziców. Wyprawa jest szaloną ekspedycją, jest w niej wszystko o czym może marzyć dziesięciolatek – dzikie zwierzęta, niesamowite pojazdy, sto psów w pociągu, rajd łóżkiem szpitalnym po autostradzie i wiele innych wydarzeń, które śmieszą i straszą.
Dawno nie czytałam takiej książki. Jest niesamowita! Trudno choć na chwilę oderwać się od przygód Kukiego, Tosi, Filipa i małej ciotki. Nie tylko obfituje w wiele ciekawych pomysłów fabularnych, ale przede wszystkim jest rewelacyjnie napisana. Choć jest książką dla dzieci nie jest dziecinna, nie jest ckliwa, nie stawia się ponad młodego czytelnika, nie moralizuje i nie truje 🙂 Jest to książka dla dzieci w pełnym tego słowa znaczeniu – ona bawi, zajmuje, przenosi w inny świat, gdzie krzesło może spełniać życzenia. Autor nie poucza i nie dąży do morału, choć bystre dziecko będzie w stanie wyciągnąć jakieś wnioski po lekturze – chociażby o wartości rodziny i o przykrych skutkach nieprzemyślanych życzeń. Warto też spojrzeć na świetne ilustracje autorstwa Igora Morskiego