Świat Książki, 2014
Liczba stron: 232
Kilka lat temu podjęłam wyzwanie, by czytać książki laureatów Nagrody Nobla. Idea jest taka, żeby poznawać nowych autorów. Ja przez ten czas kręciłam się w kółko i choć rzeczywiście sporo przeczytałam, to zazwyczaj sięgałam cały czas po sprawdzonych pisarzy. Tym razem jednak zrobiłam skok w bok i dałam szansę Toni Morrison. O tej, wznowionej niedawno powieści, czytałam niezbyt pochlebne opinie na blogach, widziałam, że zbierała nie za wysokie oceny w księgarniach i na portalach. Dlaczego? Obawiam się, że skuszone tytułem, sięgnęły po nią czytelniczki lubiące schematyczne romanse, przy których należy wyłączyć samodzielne myślenie.
Postacią centralną w powieści jest Bill Cosey. Pech chce, że Cosey już nie żyje i poznajemy go tylko przez relacje innych ludzi – głównie kobiet: byłej żony, wnuczki, kucharki, . Cosey był hotelarzem – prowadził świetnie prosperujący hotel dla czarnoskórych, w którym gromadziła się cała śmietanka towarzyska. Coseya współcześnie nazwalibyśmy playboyem, jako że uwielbiał otaczać się kobietami, a jego wybór towarzyszki życiowej po śmierci pierwszej żony wprawił wszystkich w wielką konsternację. Bill Cosey poślubił bowiem przyjaciółkę swojej nastoletniej wnuczki. Po latach kobiety łączy uczucie nienawiści – te dwie staruszki od dawna mieszkają w jednym domu. Ich losy złączył zagadkowo napisany testament Coseya.
Powieść spleciona jest z wielu wątków i relacji – niektóre dotyczą przeszłości i pozwalają nam poznać Billa Coseya, jego młodą żonę, synową, wnuczkę oraz łączące je wówczas relacje. Wspomnienia wyzwala pojawienie się w domu młodej, poszukującej zajęcia kobiety o niezaspokojonym apetycie seksualnym, wielkiej przenikliwości i sprycie. Kiedy zyskujemy szerszy ogląd sytuacji, powieść nabiera głębi, postaci stają się wielowymiarowe, a relacje między nimi coraz mniej oczywiste.
Od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok, co znajduje potwierdzenie w tej książce. Autorka nie daje odpowiedzi na pytanie, który z bohaterów jest pozytywną, a który negatywną postacią. Każdy z nich ma swoje racje, swoją prawdę i swoje motywacje. Czytelnik zostaje zabrany do epicentrum wieloletniego konfliktu i musi sobie radzić, a jego strategia przetrwania opiera się na uważnym śledzeniu kolejnych relacji i subiektywnym osądzie sytuacji. Ten, kto tego nie potrafi, niestety nie doceni głębi książki i sklasyfikuje ją jako nieudany romans, do którego „Miłość” Toni Morrison nigdy nie pretendowała.