Mistrz i Małgorzata, Michaił Bułhakow

Agora, 2012

Liczba stron: 431

Rzadko wracam do książek, które raz czytałam. Do „Mistrza i Małgorzaty” wróciłam po około 20 latach, uznając, że teraz spojrzę na tę historię z innego punktu widzenia. I żeby nie było wątpliwości „Mistrz i Małgorzata” nigdy nie był dla mnie pozycją kultową, obiektem czci i nieodzowną pozycją w podręcznej biblioteczce. Trudno mi przypomnieć sobie, co myślałam o tej książce czytając ją jako nastolatka, podejrzewam jednak, że samodzielnie nie udało mi się wówczas wyczytać ukrytych pod płaszczykiem fabuły aluzji do polityki rosyjskiej. Kto wie, zresztą, jakie miałam wydanie i czy nie było ocenzurowane? W wydaniu, które mam aktualnie, zaznaczone są wszystkie fragmenty, w które pierwotnie ingerowała cenzura.

Przyznam, że po tylu latach, po tysiącach przeczytanych książek i starannym omijaniu wszelkich ekranizacji dzieła Bułhakowa niewiele pamiętałam z akcji. Kiedy pogrążyłam się na nowo w lekturze, powracały do mnie echa zdarzeń – latanie na miotle i świni, rozterki Poncjusza Piłata, złośliwe psoty Behemota, osobliwy występ Wolanda w teatrze. Praktycznie nie pamiętałam wątku miłosnego między mistrzem i Małgorzatą, wypadły mi z głowy także wszelkie podchody jakie literaci czynili, aby objąć opuszczone mieszkanie po tragicznie zmarłym szefie związku.

Może za sprawą zakreśleń fragmentów, które nie podobały się cenzurze, wyraźnie teraz dostrzegłam to, co autor próbował pod płaszczykiem fantastyki przemycić w tej powieści. Tęsknota za wolnością przewija się w książce wielokrotnie, czy to w postępowaniu Małgorzaty, czy jej służącej. Znikający bez wieści ludzie, w powieści za sprawą Wolanda i jego świty, w rzeczywistości byli ofiarami represji i czystek. Korupcja i łapownictwo, chciwość i pazerność ludzi zostały opisane w wielu miejscach „Mistrza i Małgorzaty.”

Powieść nie stała się może moją ulubioną – były bowiem w niej fragmenty, które mnie nużyły, ale ponowne przeczytanie pozwoliło mi spojrzeć na opowiedzianą przez Bułhakowa historię z punktu widzenia osoby dorosłej, bardziej oczytanej, bardziej świadomej. Dlatego też nie żałuję ani jednej minuty, którą spędziłam nad tą powieścią.

Zdarza Wam się wracać po latach do książek? Czy może uważacie, że ponowne czytanie tego, co już się kiedyś poznało, mija się z celem i jest stratą czasu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *