Wydawnictwo W.A.B., 2008
Liczba stron: 255
Eliade próbuje zmierzyć się z tajemnicą nieśmiertelności. Sięga po motyw znany i często interpretowany w literaturze, przedstawia go jednak w formie chłodnej i wyważonej – z punktu widzenia obserwatora, bądź reportera odtwarząjącego najważniejsze fakty z pierwszego i drugiego życia profesora Dominika Matei.
Gdy uderza w niego piorun, Dominik znajduje się na chodniku przed kościołem w Bukareszcie. Jest rok 1938 i Europa stoi u progu wojny. Matei to starszy mężczyzna dobiegający kresu swojego życia. Ku zaskoczeniu lekarzy, którzy opiekują się poparzonym Dominikiem, pacjent nie umiera, a co więcej, zdaje się odzyskiwać zdrowie w nadzwyczajnym tempie. Spod poparzonej skóry wyłania się ciało trzydziestolatka. Dominik staje się obiektem zainteresowania dla naukowców, władz rumuńskich oraz Gestapo. Przy pomocy lekarza udaje mu się opuścić Rumunię i przedostać do bezpieczniejszej Szwajcarii.
Bohater nie raz jeszcze zmienia miejsce zamieszkania, a akcja przenosi się na Maltę i do Indii. Dominik cieszy się darowaną młodością – ku swojemu zaskoczeniu w nowym życiu spełniają się jego marzenia z pierwszego życia. Przede wszystkim, bez najmniejszego wysiłku opanowuje niezliczoną liczbę języków obcych, ponadto, jego umysł pracuje znaczne sprawniej niż dawnej, a ciało się nie starzeje. Podczas pobytu w górach w tragicznych okolicznościach poznaje Weronikę – młodszą od siebie kobietę porażoną piorunem podczas górskiej wycieczki. Okazuje się, że Weronika również otrzymała niezwykłe umiejętności. Jednak bycie razem nie jest im pisane.
Książka ilustrowana jest fotografiami z filmu o tym samym tytule. Czyta się szybko, jest wciągająca, jednakże irytowała mnie posunięta do granic możliwości lakoniczność opisów. Brakowało mi głębszej analizy psychologicznej oraz przeżyć samego bohatera. Autor skupił się na wydarzeniach marginalizując emocje. „Młodość stulatka” odczytywać można dosłownie, można też potraktować książkę jako przypowieść lub wariację na temat starej rumuńskiej legendy, o której mowa w posłowiu.