Fundacja Szwedzka, 2004
Liczba stron: 119
Ta krótka powieść szwedzkiej pisarki niesie w sobie potężny ładunek emocji. Książka jest zapisem wspomnień Racheli, starej kobiety mieszkającej na jednej ze szwedzkich wysp, miłośniczki psów i słodyczy. Zaczyna się epizodem z dzieciństwa, kiedy Rachela spada z drzewa. Ten niefortunny wypadek odbija się na całym jej życiu – dziewczyna zostaje okaleczona na czole, a jej jedna noga nigdy już nie będzie sprawna. To wydarzenie, choć pozornie nie tak straszne, naznacza Rachelę na całe życie. Kalectwo rozbudza w niej ogromne pokłady złych emocji.
Późne małżeństwo z wdowcem, wyjazd do jego domu na wyspie, fałszywa przyjaźń z pasierbicą oraz codzienna leniwa egzystencja, na którą składa się dokuczanie służącej, zajadanie cukierków i zabawy z psami, wyznaczają kolejne dni życia Racheli. Wkrótce okazuje się, że nie została zaakceptowana przez mieszkańców osady, ponieważ w przeciwieństwie do wyniosłej, zmanierowanej i pełnej nieuzasadnionych pretensji Racheli, ci prości ludzie cenią sobie pracę, pobożność i wzajemną życzliwość. Losy Racheli i jej rodziny, której częścią nigdy naprawdę się nie poczuła, zostają skomplikowane przez szalejącą w Europie epidemię grypy.
Okładka bardzo wprowadziła mnie w błąd, ponieważ przystępując do lektury miałam wrażenie, że czytać będę o dzielnej, wrażliwej kobiecie, która ze względu na swoje kalectwo odczuwa wielką empatię do świata i jego mieszkańców. Okazało się, że bohaterka to prawdziwa cyniczna wiedźma, zdająca sobie sprawę ze swojej jędzowatości, lenistwa, zarozumialstwa, wywyższająca się nad innymi i z uwielbieniem znęcająca się nad stojącymi niżej na drabinie społecznej. To kolejna bardzo poruszająca lektura, którą dane było mi przeczytać w ostatnich dniach. Bardzo mnie cieszy taki obrót spraw.