Morderstwo jako dzieło sztuki, David Morrell

Albatros, 2014

Liczba stron: 480

Powieści osadzone w czasach wiktoriańskich mają dla mnie nieodparty urok. Pociąga mnie podwójna moralność, zderzenie nieoświeconego konserwatyzmu z postępowymi ideami i wykraczającymi poza epokę umysłami. Opisy nędzy, upadku, brudu działają jak tabu – z jednej strony kuszą, z drugiej obawiam się swojej reakcji na opisywaną niesprawiedliwość i zło. Wydawało mi się, że powieść Morrella będzie idealną, mroczną opowieścią o seryjnym mordercy buszującym po Londynie drugiej połowy XIX wieku. Spodziewałam się mrocznej, dołującej opowieści nierozświetlonej ani jednym promieniem słońca. Okazało się, że w ponurą opowieść o chorym z nienawiści złoczyńcy można wpleść nieco weselsze wątki, lekkie dialogi i garść scen sensacyjnych.

Thomas De Quincey jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych pisarzy swojej epoki. Jego autobiograficzne wspomnienia o opiumowym nałogu pt: „Wyznania angielskiego opiumisty” sprowadziły na niego falę krytyki i pogardy. Prywatnie De Quincey to człowiek udręczony nałogiem, lecz błyskotliwy, niezwykle inteligentny i oczytany. Niestety, klepie straszną biedę. By poprawić nieco swoje finanse, zgadza się na przyjazd do Londynu, gdzie ma promować swoją najnowszą książkę, kontynuację wielkiego hitu „Morderstwo jako dzieło sztuki”, w którym opisał krwawą zbrodnię popełnioną kilkadziesiąt lat wcześniej.

Gdy przybywa do Londynu wraz ze swoją córką, od razu wpada w kłopoty. Okazuje się, że w mieście pojawił się naśladowca mordercy sprzed lat, który dosłownie zaszlachtował całą rodzinę sklepikarza. Detektyw prowadzący śledztwo zwraca się do de Quincey’a o pomoc. Jednocześnie ktoś stara się tak zainscenizować wypadki, by autor został głównym podejrzanym. Detektyw, jego pomocnik, De Quincey oraz jego wyemancypowana córka mają mnóstwo nieprzyjemnych przygód, z których każda coraz bardziej zbliża ich do poznania prawdy.

David Morrell jest autorem powieści sensacyjnych (np. o Rambo), więc naszpikował książkę scenami mrożącymi krew w żyłach oraz opisami walk, pościgów, pułapek. Jednocześnie zadbał o przyjemne dialogi oraz zabawne sceny z wygadaną, pewną siebie, anielsko dobrą i piekielnie przebiegłą córka De Quinceya. Morrell doskonale przedstawił tło historyczne, opisy przedmiotów, pomieszczeń, warunków życia ludzi, stanu ich wiedzy urealniają akcję powieści. Postać Thomasa De Quincey jest autentyczna, choć Morrell nieco wydłużył mu życie odbiegając od prawdy historycznej, o czym wspomina w posłowiu. „Morderstwo jako dzieło sztuki” okazało się trochę bardziej sensacyjną lekturą niż się spodziewałam, ale mimo tego byłam oczarowana pomysłem na wątek kryminalny, postaciami i wiktoriańskim tłem. Bardzo polecam i mam nadzieję, że będzie kontynuacja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *