Morderstwo pod cenzurą, czyli Komisarz Maciejewski, Marcin Wroński

Red Horse, 2007

Liczba stron: 320

Lublin. Lata 30-ste ubiegłego wieku. Polska niepodległa, ale wciąż niespokojna. Ścierają się w niej różne obozy polityczne. Nie ma wolności słowa, a gazety niejednokrotnie świecą pustkami w miejscach, gdzie tekst artykułu został zakwestionowany przez cenzora. W takich mniej więcej okolicznościach dochodzi do brutalnego morderstwa. Jego ofiarą pada redaktor naczelny jednej z gazet. Od zawsze wiadomo, że zamordowany mężczyzna darł koty z komunistami i krytykował ich w swoim piśmie. Jednakże podkomisarzowi Maciejewskiemu prowadzącemu tę sprawę wydaje się, że szukanie komunisty byłoby pójściem na skróty. Nic nie wskazuje na to, że to morderstwo na tle politycznym. Jego podejrzenia potwierdzają się kiedy pojawia się druga ofiara – tym razem ginie cenzor. Chociaż jego śmierć wygląda jak brutalny napad rabunkowy, to Maciejewski wie swoje. Jego zdaniem oba morderstwa coś łączy. A co może łączyć cenzora z redaktorem? Oczywiście gazeta. A raczej to, co miał okazję przeczytać cenzor podczas wykonywania swoich obowiązków służbowych.

Jest to pierwsza książka o Maciejewskim, jaką miałam okazję przeczytać. Główny bohater, moim zdaniem, da się lubić, aczkolwiek nie bez zastrzeżeń. Jest to facet dość nieokrzesany, fascynujący się boksem i uprawiający tę dyscyplinę. Jego żołnierska przeszłość, o której za wszelką cenę chciałby zapomnieć, sprawia, że wszystkich wojskowych ma w głębokiej pogardzie. Niechlujny wygląd, twarz boksera i topienie stresów w kieliszku (wielu kieliszkach) wódki sprawiają, że Maciejewskiemu bliżej do nizin społecznych niż do wymuskanych elegancików.

Książka portretuje ciekawą epokę – z jednej strony dość nowoczesną, z drugiej wciąż jeszcze skostniałą i sztywną. Życie towarzyskie, dancingi, kabarety, bary z potańcówką sprzyjają rozpuście i wyzwoleniu ze sztywnych obyczajów początku XX wieku. Nadchodzi nowoczesność – na ulicach pojawiają się samochody. Samochodami (w niewielkim stopniu) dysponują również policjanci. W tym samym czasie na komendzie brakuje papieru, a wywiadowcy większość rzeczy zapamiętują zamiast spisywać i marnować cenny surowiec. Brakuje pieniędzy na finansowanie działań operacyjnych, a policjanci często pokrywają wydatki z własnych kieszeni.

Wątek kryminalny jest bardzo dynamiczny. Jego apogeum przypada na sceny pościgu samochodowego przez ulice Lublina, prowadzonego z zawrotną szybkością około 40 km na godzinę. W książce nie brak również scen rodem z filmów akcji – strzelaniny, pościgi, ranni i przesłuchiwani pojawiają się co kilkanaście stron.

Ta książka okazała się być dobrym wyborem na podróż pociągiem. Dzięki Wrońskiemu i Maciejewskiemu kilka godzin jazdy upłynęło mi szybko i przyjemnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *