Mrożek w odsłonach. 39 opowieści z różnych miejsc i czasów

Wydawnictwo Literackie, 2014

Liczba stron: 411

Minął już rok od śmierci Sławomira Mrożka. Jego fenomen daleko wykracza poza stosunkowo nieliczne grono tych, którzy czytają książki. Powiedzenie „jak u Mrożka” określające jakąś absurdalną sytuację, już dawno weszło do języka polskiego. Redaktorzy tej książki postanowili sprawdzić jak autor „Tanga” zapisał się w pamięci swoich bliskich i przyjaciół oraz osób, które zetknęły się z nim w sytuacjach zawodowych lub prywatnych, lecz nigdy nie zostały dopuszczone bliżej.

Z 39 różnych relacji wyłania się obraz człowieka, który dla bliskich jest serdeczny, wylewny, zabawny, w towarzystwie bryluje poczuciem humoru. Nieznajomym lub ledwie znanym osobom pokazuje zupełnie inną twarz – osoby nieprzystępnej, mrukliwej, zamkniętej w sobie, lekko autystycznej. Jego milczenie i wycofanie interpretowane może być na wiele sposobów – jako dystans do ludzi i świata oraz jako wyniosłość. Można tak jak Jerzy Stuhr doceniać i odpoczywać przy milczeniu dramaturga:

„Na uniwersytecie w Genui zorganizowano sympozjum poświęcone Mrożkowi i zaproszono go. Chodziło o to, żeby uczcić jego pierwszą bytność we Włoszech i prapremierę Tanga. Sławek  przyjechał więc do Genui na ponad tydzień. Ponieważ w ciągu dnia nie miał co robić, siedział na naszych próbach. Rozumiał po włosku, choć nie słyszałem, żeby mówił. Codziennie chodziliśmy we dwójkę na obiad, a czasem we trójkę z Andrzejem Witkowskim, który robił  scenografię. Prowadziłem Mrożka po najlepszych restauracjach genueńskich, których on już nie znał, bo minęło dużo czasu od jego wyjazdu. Potrafiliśmy tak siedzieć przy obiedzie półtorej godziny i nie odezwać się do siebie ani słowem. Wcale nie czułem skrępowania. Właściwie przy nim odpoczywałem. Jako aktor, jestem z natury gadatliwy, ekstrawertyczny, ale przy nim nie denerwowała mnie cisza. Jednym z najbardziej fascynujących opisów psychologicznych postaci jest początek Emigrantów. Jeden przykryty gazetą, drugi stoi w ortalionie, i ten, co stoi, mówi: „Jezdem”. Drugi po pauzie: „Mówi się: jestem”. Czy jest bardziej skondensowany sposób określenia dwóch bohaterów? Nie ma. Sławek to samo robił w kontaktach osobistych. Szukał maksymalnej kondensacji w wypowiedzi. Milczał, milczał, a potem nagle się odzywał i trafiał w samo sedno. To co z innym dogadujesz godzinę, on załatwiał jednym zdaniem. I podczas naszych obiadów dopiero przy deserze się odzywał: „Ty powiedz tej aktorce, żeby nie mówiła tego tekstu, bo to źle jest napisane”.

39 odsłon z życia Mrożka ustawiono w miarę możliwości chronologicznie. Książkę otwierają wypowiedzi tych, którzy znali go w czasach szkolnych oraz okresie, gdy zamieszkiwał kamienicę literatów przy ulicy Krupniczej w Krakowie. Następnie pojawiają się ci, którzy poznali go podczas długich lat emigracji, wśród nich jest Rita Gombrowicz, żona Witolda Gombrowicza. Z wypowiedzi osób, które były z Mrożkiem blisko w czasach, gdy powrócił do Polski i gdy uczyniono go krakowskim celebrytą, przebija się dość ambiwalentny stosunek Mrożka do sławy i taniej, bo powierzchownej popularności. Z jednej strony pozwolił się wmanewrować w przejazd po Krakowie na czele parady, z drugiej miał świadomość, że to tylko mało znaczący blichtr i pewnego rodzaju konieczność, jeśli chce się sprzedawać książki w Polsce. Wiedząc, że media nie dadzą mu spokoju, wolał wybierać mniejsze zło i sam decydować o tym, kto i jak wyprawi jego kolejne okrągłe urodziny dla mediów i szerokiej publiczności.

Ze wspomnień wyłania się dość spójny obraz Mrożka o dwóch twarzach – jednej zarezerwowanej dla przyjaciół, drugiej dla tych, którzy pragnęli wygrzewać się w jego blasku lub wciągać go w nic nieznaczące rozmowy. Tekst ilustrowany jest licznymi fotografiami oraz reprodukcjami satyrycznych rysunków Mrożka. Uczta dla oczu plus przyjemność czytania. Więcej nie potrzeba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *