Na jabłonkę!, Anita Stawik-Szablewska

Akapit Press, 2022

Liczba stron: 211

Początek lata to u nauczycieli czas, gdy szorują nosem po asfalcie ze zmęczenia. Niby wakacje tuż za rogiem, ale żeby do nich doczłapać należy ostatkiem sił wdrapać się na jabłonkę albo jeszcze wyżej. Kiedy więc zobaczyłam okładkę książki Anity Stawik-Szablewskiej, rozmarzyłam się i myślami przeniosłam do chwil, gdy nic nie będę musiała. Pastelowo-letnie kolory, zaczepny kot w rogu, kwiaty i dziewczyna w fikuśnych okularach zapowiadały lekką lekturę. Co ważne, to jeden z dwóch debiutów, które zostały nagrodzone w konkursie „Genialne Akapity”, a to dla mnie gwarancja jakości.

Bohaterka tej książki to Lena, właśnie skończyła studia na kierunku humanistycznym, rozstała się z bucowatym chłopakiem i wyjechała do babci na wieś, żeby zastanowić się, co zrobić ze swoją dorosłością. I wtedy sprawy zaczynają biec własnym tempem – Lena dziedziczy domek po zmarłym sąsiedzie i kochanku babci w jednej osobie. Postanawia, że zrobi w nim remont i zamieszka na wsi koło babci, na podobny pomysł niezależnie od niej wpadają jej rodzice. Cała rodzina mieszka na kupie i… dobrze się bawi. Oczywiście, dochodzi czasem do konfliktów i nieporozumień, ale te szybko są rozwiązywane. Co więcej, rodzina poznaje ciekawych ludzi z okolicy, którzy jak to na wsi często wpadają bez zapowiedzi i pomagają w remoncie, pracach w obejściu oraz osuszaniu skrzynek piwa i ploteczkach. Do tego mamy przystojniaków, którzy kręcą się koło Leny, tajemnicę rodzinną oraz sekret skrywany przez starszych mieszkańców Lasówki, wsi położonej koło Zieleńca tuż przy granicy z Czechami.

Co niesamowicie mi się podobało, to atmosfera tej powieści pisanej w formie pamiętnika Leny. Przez to i przez niewymuszony humor powieść kojarzyła mi się z czeską serią o ostatniej arystokratce. Podobnie jak tam, młoda dziewczyna ma dar zjednywania sobie ludzi, ale nie daje sobie w kaszę dmuchać. Drugim bezsprzecznym atutem tej powieści jest fakt, że ta książka NIE jest romansem i nie kręci się wokół życia uczuciowego bohaterki, lecz skupia na codziennych zadaniach i problemach związanych z remontem starego domu i poznawania przeszłości wsi i swojej rodziny. A po trzecie dzieje się na Dolnym Śląsku, czyli w moich rodzinnych stronach.

Jeśli szukacie czegoś, co ukoi wasze nerwy, co przeniesie was do oddalonej od miasta wsi żyjącej przeszłością, co wsadzi was w sam środek rodzinnych perypetii i przywoła u was uśmiech na ustach, sięgnijcie po ten udany debiut i zanotujcie sobie nazwisko autorki, bo jestem pewna, że jeszcze nie raz o niej usłyszymy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.