Na Syberię, Per Petterson

WAB, 2011

Liczba stron: 270

Twórczość Pera Pettersona ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników. Charakterystyczne niespieszne rozwijanie historii, koncentrowanie się na szczegółach, snucie fabuły z luźno połączonych ze sobą fragmentów, impresji i obrazów nie pomaga w czytaniu. Jednocześnie sprawia, że czytelnik bierze część odpowiedzialności za proces powstawania opowieści, ponieważ własną wyobraźnią wypełnia luki, dopowiada niewypowiedziane.

„Na Syberię” przedstawia trudną drogę do dorosłości i dorastanie w okresie okołowojennym w Danii. Obserwujemy świat z perspektywy dziewczynki, która w miarę ubywania stron po prawej stronie zmienia się w młodą kobietę. Dzieciństwo na zimnej Jutlandii nie jest okresem błogostanu. Chłód na dworze można znieść, trudniej uporać się z chłodem domu rodzinnego, który choć nie jest patologiczny, nie daje wsparcia ani nie jest ostoją. Matka dba tylko o siebie i do granic wytrzymałości domowników kultywuje religijność. Ojciec jest gburowatym robotnikiem, który ledwie wiąże koniec z końcem. Jedynym wsparciem i przyjacielem jest starszy brat Jesper, który obdarza dziewczynkę bezwarunkową miłością, opieką oraz przyjaźnią. Niestety wojna rozdzieli tych dwoje nastolatków i każde z nich będzie musiało zmagać się z losem na swój własny sposób. Dziewczyna opuści dom rodzinny. Jesper wyjedzie za granicę żeby uniknąć represji ze strony gestapowców.

Jego pragnieniem i dziecięcym marzeniem jest dotarcie do Maroka, jej – wyjazd na Syberię, która jawi się jej jako oaza spokoju, miejsce romantyczne, niedostępne, spowite bielą, ciszą, spokojem. Miejsce, które da jej azyl i spokój. Nie dopuszcza do siebie myśli, że Syberia stała się miejscem masowych zsyłek ludności oraz miejscem ich śmierci. Kontrast między jej wyobrażeniami o tym miejscu, a prawdziwym jego obrazem jest bardzo ważnym elementem tej książki. Nikt nie chce przecież żeby jego marzenia zostały zbrukane i zniweczone. Jej doświadczenia z pierwszych dwudziestu kilku lat życia nie pozostawiają wiele złudzeń. Słowa, którymi kończy się książka pozostawiają gorzki smak i ogromny niepokój o jej przyszłe życie. Jedynie świadomość tego, że historię opowiada sześćdziesięcioletnia bohaterka roznieca iskierkę nadziei na lepszy jej los w późniejszych latach.

A jak to się kończy?

„Byłam wtedy taka młoda, a pamiętam, że pomyślałam: Mam dwadzieścia trzy lata, a życie już się skończyło. Pozostała tylko resztka.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.