Naga, Izabela Szolc

Wydawnictwo Amea, 2010

Liczba stron: 156

Izabela Szolc pisze o kobietach i dla kobiet. Jej opowiadania to produkty bezlukrowe i niesłodzone. Nie znajdziemy w nich również wazeliny. Znajdziemy w nich przede wszystkim dużo gęstej, nasyconej znaczeniami fabuły. Postaci u Szolc to osoby pełnokrwiste, cierpiące całą duszą i całym ciałem, postolinijne lub skryte, zawsze jednak mocno pokopane przez życie.

Tytułowa „Naga” to kobieta, która wiele lat po ślubie dowiaduje się, że jej mąż miał dziecko z inną kobietą. Dziecko, którego ona nie ma i nie chce mieć. Dziecko, które samym swoim istnieniem wypełnia całą jej świadomość. Dziecko, które powoduje rozłam z sercu i degradację ciała. Dziecko z inną kobietą oraz świadomość, że jej mężczyzna ukrywał swoją przeszłość, że w ogóle miał jakąś przeszłość, doprowadzają ją do stanu, który nazwać można depresją. Ja jej współczułam.

W opowiadaniach znajdziemy jeszcze innych rozbitków. Tych, którzy byli dziećmi niekochanymi przez rodziców, zgwałcone dziewczyny, transwestytę, który pragnie być kobietą, byłą narkomankę, która znajduje się gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, przyszłą matkę oraz kochankę, która próbuje konkurować z pasją swojej wybranki. Dwa opowiadania dotyczą osób, których życiorysy są znane – Marii Skłodowskiej – Curie, przedstawionej tutaj w roli wdowy po tragicznej i niespodziewanej śmierci jej męża Piotra oraz świętej Teresy z Avili.

Szolc pisze dobrze, bo pisze dosadnie i prawdziwie. Skłamałabym jednak pisząc, że czytanie opowiadań zawartych z tomie „Naga” sprawiło mi przyjemność. One z założenia nie mają umilać czasu. Są zbyt dosłowne i dotyczą zbyt poważnych spraw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *