Nie widać nic. Opowiadanie obrazów, Daniel Arasse

DodoEditor, 2012

Liczba stron: 167

Naczytałam się ostatnio tyle kryminałów, że musiałam dać sobie odpocząć. Pragnęłam poszukać książki umiejscowionej na drugim biegunie wrażliwości. Swoim wyborem trafiłam w dziesiątkę. Bo „Nie widać nic” wciąga jak powieść sensacyjna, ale pozostawia po sobie spokój i wyciszenie.

Daniel Arasse, historyk sztuki opowiada obrazy. Nie są to jednak typowe wykłady o sztuce. Formy opowiadania o działach sztuki są różne – od listu do kobiety, poprzez zapis „głośnego myślenia”, aż po dialog z innym ekspertem. Czym wyróżniają się jego interpretacje? Wszystkim! Arasse odrzuca ikonografię i opisuje to, co widzi. A to, co widzi, często bardzo odbiega od tego, czego od lat uczą nas inni historycy sztuki. A jakie dzieła mamy na tapecie?

1. Mars i Wenus zaskoczeni przez Wulkana – Tintoretto – Arasse zastanawia się co właściwie zobaczył Wulkan. Czy rzeczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że Mars ukrywa się pod stołem? Okrywa czy odkrywa swoją żonę? Dlaczego ignoruje ujadającego psa? I jakie znaczenie ma lustro umieszczone w takim dziwnym miejscu?

2. Zwiastowanie – Francesco del Cossa – o co właściwie chodzi z tym gigantycznym ślimakiem umieszczonym na pierwszym planie sceny zwiastowania? Czy ślimak jest symbolem, czy może środkiem do uzyskania jakiegoś efektu artystycznego?

3. Pokłon trzech króli – Bruegel’a z 1564 roku – Tutaj posłużę się cytatem z książki: „dlaczego właśnie czarnemu królowi przeznaczył Bruegel rolę emisariusza naszego spojrzenia na obrazie?” Przy okazji Aresse pyta: w co i dlaczego właśnie tam, wpatruje się klęczący przed Jezusem król? Tak, tak – udziela odpowiedzi na te pytania.

4. Wenus z Urbino – Tycjana – czym, o ile w ogóle, Wenus Tycjana różni się od współczesnych pin-up girls? O co chodzi w jej spojrzeniu i geście lewej ręki? I gdzie ona właściwie leży? Jaka jest rola służącej w kufrze?

5. Las Meninas – Diego Velazqueza – pewnie sądzicie, że wszystko, co można było powiedzieć o tym obrazie, zostało już powiedziane i zapisane. Otóż, Aresse potrafi z niego wyciągnąć jeszcze nie jedno. Na przykład, spróbujcie się zastanowić dlaczego pies na obrazie śpi?

Książka to jednak znacznie więcej niż moje przykłady. Aresse stawia trudne pytania i stara się na nie odpowiedzieć najlepiej jak potrafi. A potrafi sporo. Nie upiera się jednak przy jednej interpretacji – podkreśla często, że każdy zobaczy w dziele sztuki coś innego, pod warunkiem, że poświęci mu trochę czasu i odrzuci sporą część ikonografii. Nie jest to jednak dzieło naukowe, bo autor zrezygnował z przypisów. Przytaczając wypowiedzi innych ekspertów czasem podaje źródło, a czasem pisze, że nie chce mu się sprawdzać. Bo przecież nie źródło jest najważniejsze w odbiorze sztuki – ważne jest to, co my widzimy i jak na nas oddziałuje dany obraz.

Po prostu muszę napisać jeszcze kilka słów o jakości wydania książki. Dostajemy ją wydrukowaną na grubym (nie kredowym) papierze, z dużą liczbą kolorowych reprodukcji w środku. Część z nich wydrukowana jest na dwóch stronach, ale są i mniejsze – przedstawiające omawiany fragment obrazu w przybliżeniu.

Uwielbiam tę książkę – przede wszystkim za wspaniałą podróż w krainę sztuki i zachęcanie czytelnika do odwagi w interpretacji malarstwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.