Niebieskie ptaki PRL-u, Wojciech Kałużyński

PWN, 2014

Liczba stron: 318

Termin „niebieskie ptaki” za czasów mojego dzieciństwa był wymawiany ściszonym głosem i z widocznym zażenowaniem. Jako dziecko nie wiedziałam ani kto to niebieski ptak, ani dlaczego jest tak niepożądany. Dopiero później dowiedziałam się, że to system wmówił ludziom, że osoba niepracująca, mająca swobodny stosunek do zarobkowania oraz prowadząca „artystyczny” tryb życia jest podejrzana i niebezpieczna. Wojciech Kałużyński napisał książkę o tych najsławniejszych birbantach PRL-u – pisarzach, aktorach i filmowcach.

Wśród wymienionych są m.in. Marek Hłasko, Andrzej Bursa, Agnieszka Osiecka, Leopold Tyrmand, Zbyszek Cybulski, Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz oraz Piotr Skrzynecki. Rozdziały im poświęcone nie są biografiami, lecz przedstawiają fakty z życia bohaterów świadczące o tym, że ich życiowa postawa miała sporo wspólnego z terminem użytym w tytule. Tyrmand naraził się władzom promując w PRL-u jazz, muzykę wywrotową, niechcianą, uznaną za zagrażającą ładowi społecznemu. Tyrmand, Hłasko i Skrzynecki swój mit budowali również poprzez strój – a to kolorowe skarpetki i krawat, a to kożuch i gruby, marynarski sweter, a to fantazyjne nakrycie głowy. Prawie wszystkie opisane niebieskie ptaki miały bardzo swobodny stosunek do władzy oraz pieniędzy.

Elementem spajającym wszystkich tych bohaterów był alkohol i knajpowy tryb życia. Wódka lała się w PRL-u strumieniami. Robotnicy pili pod budką z piwem, na ławce w parku czy w domowym zaciszu. Inteligenci, o których mowa w książce, pili w knajpach i restauracjach, w których wypadało bywać, pokazywać się i … być oglądanym. Niektórzy bywali do tego stopnia, że mieli w szatni strój na zmianę. Autor podaje przykłady tego, że wielu z nich konsekwentnie pracowało na swój image – niby im nie zależało, lecz tak naprawdę cieszyło ich, że już za życia byli legendą.

Książka oparta jest na wielu źródłach, postaci przedstawia obiektywnie, pokazując ich zalety i liczne wady. Mnóstwo w niej anegdot (wiele związanych z pijaństwem), są też fotografie. Czyta się dobrze, choć zbyt duża dawka na raz może być przytłaczająca, a bohaterowie mogą zlać się w jedną całość, bo tak naprawdę mają ze sobą wiele wspólnego i w swoim czasie wielu z nich regularnie spotykało się w tej czy innej knajpie czy klubie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.