Czarne, 2012
Liczba stron: 115
Stig Dagerman odwiedził Niemcy zaraz po bezwarunkowej kapitulacji kończącej drugą wojnę światową. Po dwunastoletnich rządach Hitlera Niemcy borykają się z wieloma problemami. Po dumie, charyzmie i nieograniczonych zapędach władzy nie pozostało już prawie nic. Ci, którzy jeszcze niedawno sprzyjali nazistom, teraz nie mają już żadnych przywódców, a jedynym ich towarzyszem jest nieodłączny głód.
Podróż przez zrujnowane, pozornie wyludnione miasta napawa reportera i czytelnika uczuciami bardzo ambiwalentnymi. Z jednej strony po ludzku współczujemy wynędzniałym rodzinom koczującym w zalanych do wysokości kolan, zimnych piwnicach. Z drugiej strony, wiemy, że to omamiony przez nazistów naród niemiecki wypowiedział wojnę Europie, której konsekwencje ponosi. I wówczas myślimy, że dobrze im tak, że mają to, co przez wiele lat cierpiały inne narody z Polską na czele. I choćbyśmy z całych sił odganiali takie myśli, pojawiają się bez przerwy.
Wiele miejsca w reportażach zajmują opisy ruchów politycznych i społecznych w Niemczech kontrolowanych przez wojsko alianckie i sowieckie. Pojawiają się postaci przywódców politycznych różnych ugrupowań pragnących przejąć władzę po okresie destabilizacji. Ciekawe są opisy procesów denazyfikacyjnych, w których oczyszczano (lub nie) Niemców z zarzutów sprzyjania nazistom. Aby odciąć się od nazizmu w wielu przypadkach wystarczał plik poręczeń zakupionych u żydów i byłych sąsiadów za kilkaset marek.
To przygnębiająca lektura pokazująca, że cierpienie jest zawsze cierpieniem – bez znaczenia po której stronie granicy się mieszka. Wojnę zwyciężyły głód i upodlenie. A marzenia, które buzują w głowach młodych i energicznych szybko zostają zweryfikowane przez szarą, spopieloną rzeczywistość lub zadeptane stopami podróżujących w tłoku i ścisku powoli sunącymi pociągami.
Reportaże Dagermana choć wiekowe, niewiele się postarzały. I nawet pokolenia urodzone wiele lat po zakończeniu wojny są w stanie wyobrazić sobie grozę tamtych dni.