Wydawnictwo Literatura, 2013
Liczba stron: 175
Widzicie co Winter wyprawia na okładce? Moczy się w oczku wodnym we WŁASNYM ogrodzie! Jego właściciele kupili dom z ogrodem, sprawiając wielką frajdę swoim psom, które mają teraz więcej miejsca na figle, mogą hasać po rabatkach z kwiatkami, uczestniczyć w przyjęciach wyprawianych w ogrodzie, podjadać mięso z talerzy gości, a nawet sprawdzać, co znajduje się za płotem.
Winter uwielbia patrolować teren wokół domu i przeganiać te psy, które chciałyby podnieść łapę przy ogrodzeniu. Gdy mu za ciepło (czyli prawie zawsze) chłodzi się w dołku wykopanym pod wiśnią, który raz po raz staje się pułapką na Henryka. Nie brakuje mu przygód – rodzina często wyjeżdża z psami w góry, nad jezioro, w odwiedziny do znajomych. Podczas zimowego wyjazdu na narty, Winter dostaje nauczkę, która prawdopodobnie niczego go nie uczy 😉 On jest całkowicie odporny na naukę, ostrzeżenia, prośby, groźby i przekupstwo. Sam wie najlepiej jak być grzecznym psem.
Winter kocha wszystkich, co okazuje całym swoim psim sercem i całym malamucim ciałem. Jak smakuje miłość malamuta wiedzą goście, których po wylewnym przywitaniu przez Wintera trzeba zbierać z podłogi. Domownicy natomiast wyprowadzają Wintera na spacer na własne ryzyko – nigdy nie wiadomo jaką wiewiórkę czy psa spotka i w którą stronę pociągnie człowieka. Bo to, że pociągnie jest prawie pewne. Tym bardziej, że Winter jest zakochany…
Mój entuzjazm i sympatia do Wintera nie osłabły po przeczytaniu drugiej części przygód malamuta, a niektóre wyrażenia z książki na stałe weszły do naszego domowego słownika. W książce znajdziecie ogromną porcję pozytywnej energii (aż chce się merdać ogonem i biegać w kółko), mnóstwo humoru sytuacyjnego i słownego, doskonałe ilustracje oraz ciekawe historie – ciekawe dla dzieci i dla dorosłych. To trzeba przeczytać!