Okularnik, Katarzyna Bonda

okularnik katzrzyna bondaMuza SA, 2015

Liczba stron: 848

„Okularnik” poraził i onieśmielił  mnie swoją objętością. Odłożyłam książkę na wakacje, żeby w razie czego nie zarywać nocy. Spodziewałam się bowiem, że będzie lepszy od nieco przegadanego i zbyt rozwlekłego „Pochłaniacza”. Okazało się jednak, że jest inaczej. A jedynie fakt, że czytałam książkę podczas urlopu sprawił, że znalazłam dość cierpliwości, by dotrwać do końca.

Sasza wyjeżdża do Hajnówki, żeby spotkać się z Łukaszem, mężczyzną, z którym coś ją kiedyś łączyło, a jednocześnie podejrzanym o brutalne morderstwa kobiet. Mężczyzna jest tam leczony w prywatnej klinice psychiatrycznej. Niestety, okazuje się, że właśnie został wypisany i ślad po nim zaginął. Sasza jednak trafia na dużą aferę – ktoś podrzuca policji wykopane z ziemi czaszki. Nie wiadomo jeszcze czy są to szczątki ofiar wojennych, powojennych rozgrywek na tle narodowościowym, czy też są dowodami w jakichś świeższych sprawach. Miejscowy bogacz, podejrzewany o zamordowanie co najmniej dwóch ze swoich kobiet, planuje małżeństwo z młodą dziewczyną z biednej rodziny. Miejscowe gangi skrajnie prawicowe przeprowadzają kilka akcji skierowanych przeciw ludności pochodzenia białoruskiego. Ktoś zostaje porwany. Ktoś zna miejsce pochowania zamordowanych po wojnie ludzi. Ktoś się ukrywa. Ktoś kogoś morduje. W tym wszystkim jest Sasza – niezorientowana w miejscowych powiązaniach, ale znajdująca się na tyle blisko epicentrum zdarzeń, by być główną podejrzaną.

Milion stron, milion postaci, milion wątków. Trudno połapać się w tym chaosie. Trudno wyłuskać to, co najważniejsze, tym bardziej,  że okazuje się, że niektóre zajmujące po kilkadziesiąt stron wątki prowadzą zupełnie do niczego i są tylko tłem. dla rozgrywających się wydarzeń. Ponadto, co dla mnie jest niewybaczalne, nie wszystkie nitki zostają złapane na koniec i czytelnik nie poznaje wszystkich rozwiązań. (Założyłam, że to JA nie skapowałam, ale przegadałam sprawę z koleżanką i ona też nie wie.)Trudno w przypadku tej książki mówić o jednym zakończeniu, ponieważ równolegle ciągnęło się kilka spraw. I tak jak wspomniałam, niektóre w ogóle zostały zapomniane i nie doczekały się zwieńczenia, inne miały zakończenie za bardzo wydumane, a jeszcze inne całkiem znośne.

Królowa polskiego kryminału? Niestety, nie. Królowa galimatiasu, to bardziej pasuje. Podczas lektury naszły mnie takie refleksje: Bonda lubi pisać, widać, że pisanie sprawia jej przyjemność, bo nie potrafi przestać w porę. Bardziej skupia się na samym wymyślaniu postaci, wątków i miejsc, niż kontrolowaniu przebiegu fabuły.  Stąd niedoróbki i chaos, stąd rozciągnięcie historii na niemal tysiąc stron, stąd nagromadzenie wątków, które mogłyby posłużyć do opowiedzenia innej, pełnowymiarowej powieści, a tutaj tylko zaśmiecają ogląd. Jestem zawiedziona i rozczarowana.

25 odpowiedzi na “Okularnik, Katarzyna Bonda”

  1. Do królowej czegokolwiek p. Bondzie w literaturze bardzo daleko. Z „Pochłaniaczem” męczyłem się 2 miesiące (połykając w tym międzyczasie 8-10 innych książek). Fabuła mało porywająca, postacie niemagnetyczne, ogólnie bardzo średni, na siłę przeciągnięty kryminał obyczajowy. Pierwsza i ostatnia książka p. Bondy jaką przeczytałem. Za dużo książek na świecie, żeby dawać drugą szansę takim autorom 🙂

    1. Ja też kilka książek w międzyczasie przeczytałam 🙂 Nie ma mowy, bym sięgnęła po kolejną część, jak już się ukaże.

  2. No w końcu ktoś, kto myśli podobnie jak ja… po wszechobecnych zachwytach nad „Pochlaniaczem” zwątpiłam w swój literacki gust:P ja też męczyłam się niemiłosiernie i póki co „Okularnika” sobie zostawiam na kiedyś…

    1. Nie ma co wątpić w swój gust. Jeśli książka, która ma być rozrywką, staje się męcząca, to znaczy, że z nią jest coś nie tak, a nie z naszym gustem 🙂

  3. Hoho, mocne słowa! Ja utknęłam na „tylko martwi nie kłamią”. Trochę mnie zaskoczyłaś – wszyscy bardzo chwalą tę autorkę! Ja czytałam „dziewiątą runę” i byłam nieco rozczarowana, ale stwierdziłam, że jako debiut może mieć niedociągnięcia…. Tam też było sporo wątków – część zupełnie zbędna.

    Zaintrygowałaś mnie i nieco zniechęciłaś. Dziękuję za tę recenzję! Piszesz ciekawie i lekko 🙂

    1. Dziękuję! Może im się naprawdę podobało. A może chwalą, bo inaczej nie wypada. Może boją się, że już nie dostaną egzemplarza do recenzji jak przyznają się, że nie do końca ogarniają całość. Różne mogą być motywacje 🙂 Mnie tak na 100% podobała się książka Bondy o polskich morderczyniach i wydaje mi się, że powinna trzymać się non-fiction, bo to jej wychodzi.

  4. Też tak mam,jak przedmówca 🙂 Po książkę K.Bondy sięgnęłam przypadkiem.Najpierw była Florystka i Tylko martwi nie kłamią. Podobało mi się. Sporo wątków, wartka akcja,chociaż parę nieścisłości,czytało się szybko i przyjemnie.Skusilam się więc na Pochłaniacz i Okularnika.Pierwszą z nich czytalam jeszcze w miarę sprawnie, podobała mi się średnio, ale jakoś wytrwałam.Okularnika męczę już 3 miesiąc, w tym czasie czytałam też inne kryminały. Wątków dużo,drażni ta cała historia w tle, stare zaszłości, konflikty.Łatwo się w tym pogubić,stracić sens całości. Nie jestem zachwycona.Bonda mogłaby podzielić to na kilka krótszych historii i efekt byłby o wiele lepszy. Nie wiem,czy sięgnę po kolejne książki z tej tetralogii, w planach jeszcze dwie pozycję,ale być może zrobię to z czystej ciekawości, żeby sprawdzić,czy autorka poprawiła swój warsztat.

    1. Rozmawiałam z innymi czytelnikami Okularnika i zdradzili mi, że w trakcie lektury robili sobie notatki, żeby nie gubić się we wzajemnych powiązaniach. Ja przeczytałam dość szybko, ale im dalej, tym bardziej się męczyłam.

  5. Zupełnie się nie mogę zgodzić z Twoja recenzją. Według mnie bardzo dobra książka z elementami historii. A co do zakończenia wątków, jak zapewne jest Ci wiadome, seria ma składać się z 4 książek, wiec raczej niemożliwym jest by w 2 części wszystko zakończyć. Poza tym ukłon w stronę nieznanej wszystkim Polakom historii.

    1. „ukłon w stronę nieznanej wszystkim Polakom historii”
      Dobry żarcik! Ta historia znana jest wielu Polakom. Nie przenoś na innych swojej niewiedzy.

    2. Nie sądzę, żeby w kolejnych częściach autorka wróciła do Hajnówki i wyjaśniała niezamknięte wątki związane z Okularnikiem. Jasne, że będzie kontynuowała wątki Saszy i Duchnowskiego oraz przewijający się od początku motyw Czerwonego Pająka (nie wiem czy dobrze pamiętam nazwę, w każdym razie chodzi mi o Łukasza i zbrodnie, o które jest podejrzewany).

  6. Wreszcie ktoś, kogo słuchają mówi to co ja mowię od dawna (bo mnie nie słuchają). Choć i tak uważam, ze Okularnik jest lepszy od Pochłaniacza, a zachwytów nad tym drugim w ogóle nie kumam. Co do niezakończonych wątków – nie chodzi o watki, które sie maja ciagnąć przez 4 cześci, ale o to, ze sprawy kryminalne poruszone w Okularniku sa po prostu kiepsko rozwiązane.

    1. Mnie Pochłaniacz akurat mniej raził, ale to również nie było mistrzostwo świata. Zakładałam jednak, że autorka będzie się rozwijała i nie będzie wpadała na mielizny dłużyzn, chaosu i niepotrzebnych wypełniaczy.

  7. Nazywanie „Królową kryminału” Autorkę, która nie potrafi sklecić kryminalnej intrygi, jest poważnym nadużyciem. Nuda, rozwleczenie akcji to najgorsze wady w tym gatunku. Nie rozumiem, po co Bonda uparła się na kryminały, skoro w ogóle nie rozumie, na czym one polegają. I nie chodzi o ilość stron czy rozbudowane tło – Stieg Larsson nie zanudza, chociaż pisał opasłe tomiska.
    Do tego jeszcze ta nachalna reklama.
    Dobrze rozbudowana warstwa społeczno-obyczajowa nie może być sreberkiem dla kiepskiej kryminalnej. Równie dobrze można by nazwać Królową Kryminału Joannę Bator za „Ciemno prawie noc”. Tylko, że Bator nie zniża się do tanich chwytów, szanuje siebie i czytelnika. Katarzyna Bonda w jednym z wywiadów chwaliła się, że w jej książkach czytelnik znajdzie ekskluzywne informacje, których nie ma gdzie indziej. Jakie, pytam. Osmologia i antroposkopia są stosowane w kryminalistyce od kilkudziesięciu lat. Profilerem można „zastrzelić” fanów powieści społeczno-obyczajowej czy historycznej, bo chyba tacy zachwycają się książkami Bondy.
    Fragment z recenzji Kingi Dunin, która tak pisze o kryminalnej intrydze:
    ” jak widać autorka tak bardzo się stara, żeby coś ekscytującego się działo, że w końcu wszystko to robi się trochę śmieszne. Skończyłam lekturę z poczuciem, że spędziłam zbyt długi czas na seansie filmu sensacyjnego klasy B. Nie był to jednak Tarantino&Rodriguez, na to brakuje autorce dystansu. No i te dłużyzny….”
    Bonda to fenomen. Nie literacki,a le socjologiczno-psychologiczny, Wiele mówi o naszej podatności na reklamę. Tym bardziej cieszą opinie recenzentów, których stać na samodzielną i rzetelną ocenę a nie tylko skomponowanie kolejnego klonu blurbu Miłoszewskiego.

  8. Dziękuję pani Agnieszko, właśnie wymęczyłam Pochłaniacza na moim ebooku i co gorsza mam jeszcze dwie książki i nie mam zamiaru ich zaczynać!
    A Miłoszewskiego to się czytało….

    1. Polecam się 😉 A Miłoszewski rzeczywiście jest uporządkowany, z wyraźnym planem zdarzeń, pisze to, co chce napisać.

  9. Och, jakże mi ulżyło gdy przeczytałam Twoją recenzję!!! Sądziłam, że tylko ja mam problem z tą książką a tu czytam recenzję jakby z mojej głowy wyjętą. Dobry ma marketing ta Pani ale do królowej kryminału brakuje jej mniej więcej tyle ile mi do anorektyczki.

    1. 🙂 Bestseller bestsellerem, ale ilu kupujących żałowało potem, że ją kupiło 😉 Takich statystyk nie poznamy.

  10. Ja skusiłam się na „Tylko martwi nie kłamią”. Rzadko się zdarza, żebym nie dokończyła książki, ale tak było w tym przypadku. Akcja rozciągnięta, mam wrażenie, że niektóre wątki wstawiane były na siłę, żeby „podkręcić” akcję. Przez to, miałam wrażenie, że główna linia jest przysłaniania. Nie mam oporu przed czytaniem polskich autorów (uwielbiam cykle Krajewskiego), ale ta pani niestety mnie nie uwiodła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *