Opowiadania i słuchowiska. Klatka, Kazimierz Kummer

opowiadania-i-sluchowiska-kummerWydawnictwo Episteme, 2015

Liczba stron: 509

Nazwisko tego pisarza zupełnie nic mi nie mówiło, ale dałam namówić się na lekturę, gdyż zapewniano mnie, że to świetna, choć zapomniana literatura. Zaskoczyły mnie gabaryty i grubość tej książki – nie spodziewałam się, że Kummer stworzył tak wiele. Jak się później okazało za życia opublikował ułamek z tego, większość opowiadań i słuchowisk przetrwała w archiwach radiowych i domowych. Szczęśliwie dla nas, czytelników, trafiły do dobrego wydawnictwa i kilkadziesiąt lat po śmierci autora zostały wydane z należnym im szacunkiem.

Już kilka pierwszych opowiadań daje nam przedsmak tego, co czeka dalej. Utwory są bardzo realistyczne i nacechowane pesymistyczną wizją świata. Nic dziwnego, Kummer był krytyczny w stosunku do ustroju PRL-u, pisał tak jak dyktowało mu serce, a nie jak od niego oczekiwano. Opowiadania ułożono w tomie tematycznie – płynnie przechodzimy z jednego tematu w inny. Najpierw czytamy o stosunkach w rodzinach oraz w szkole – na linii nauczyciel – uczeń. Później autor skupia się na losach osób, które przeżyły wojnę – te najbardziej poruszające teksty dotyczą człowieka, który przeżył rozstrzelanie i wydobył się spod sterty ciał (są dwie wersje – obie doskonałe). Kummer przez chwilę koncentruje się na niechcianej ciąży i poświęca jej dwa teksty – w jednym młodzi rodzice chcą sprzedać noworodka bezdzietnej parze, w drugim dziewczyna pragnie dokonać aborcji. Następnie czytamy o więzieniu – bezsensownych pracach społecznych, udręce, nudzie, układach w celi.

W większości opowiadań na pierwszy plan wybija się brak nadziei, uwikłanie człowieka w czas i okoliczności, refleksja i gorycz poznania. Kummer pisze odważnie, prosto, porusza tematy uniwersalne. Chwilami jego styl kojarzył mi się z Hemingwayem (potem doczytałam, że był dla niego mistrzem), chwilami z Markiem Hłasko (podobne postrzeganie świata i bezkompromisowość), końcowa mini-powieść to nawiązanie do Kafki – człowiek obwożony po pegeerach w klatce kojarzy się i z „Metamorfozą” i z „Procesem”. Te moje skojarzenia to nie są zarzuty o nadmierne wzorowanie się, lecz podziw dla stylu, tematyki i odwagi poruszania takich tematów w czasach, gdy groziło za to więzienie. Jaka szkoda, że Kummer nie zdążył rozwinąć skrzydeł, że to w zasadzie wszystko, co po sobie pozostawił. Chciałabym więcej, bo im mniej przede mną było kartek, tym bardziej zwalniałam, żeby mieć go na dłużej. Szczęśliwie mam egzemplarz na półce i mam pewność, że na którejkolwiek stronie otworzę, wkroczę w pasjonującą opowieść. POLECAM!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *