WAB, 2005
Liczba stron: 244
Chociaż mam kilku ulubionych polskich autorów, wśród nich Kuczoka, to staram się nie pochłaniać zachłannie wszystkich ich książek. Dawkuję sobie „pewniaków” co jakiś czas, żeby się nimi nie przesycić i żeby dać im szansę na napisanie czegoś nowego. Wszakże mam świadomość, że czytam znacznie szybciej niż oni mają możliwość napisać kolejne książki. Idąc tym tropem sięgnęłam po starszą książkę Wojciecha Kuczoka pt: „Opowieści przebrane.” Jest to zbiór opowiadań wybranych z dwóch „młodzieńczych” zbiorów tego autora: „Szkieleciarek” oraz „Opowieści słychanych”, których wcześniej również nie czytałam. Oprócz „Senności” zawierającej trzy dłuższe opowiadania, to na razie pierwszy tom z krótkimi formami tego autora, jaki miałam okazję poznać i nie jest źle. A nawet jest bardzo dobrze.
Stylowo dość różne, tematycznie również, chociaż pobrzmiewają w nich echa znane mi z powieści autora. Pierwszy w tomie „Diobol” to opowiadanie podobne w treści do „Gnoju” z domowym piekiełkiem w temacie przewodnim. Tak jak i powieść, opowiadanie jest równie przybijające, co wciągające. „Cobyś wiedzioł…” i „Ttadzik” przywodzą znów na myśl „Spiski” – wakacje w Tatrach i pierwsze miłości, zauroczenia i inicjację seksualną. Inne opowiadania to fragmenty z życia młodego mężczyzny i kobiet w różnym wieku – trochę irracjonalne, trochę jakby spisywane z marzeń sennych, rozerotyzowane, przesycone wolnością i młodzieńczym duchem. Najmniej leżały mi te z elementami horroru – duchami, anomaliami. To zupełnie nie moje klimaty.
W zbiorze takim jak „Opowieści przebrane” doskonale uwidacznia się smykałka autora do tworzenia zaskakujących fabuł, operowania różnymi stylami i konwencjami. Opowiadania skupiają w sobie esencję poczucia humoru i wyobraźni Kuczoka, którą możemy odnaleźć później w dłuższych formach. Jeśli nie znacie twórczości tego pisarza, może warto rozpocząć znajomość z nią od opowiadań? Ja zaczęłam od „Senności” i to również był świetny wybór.
Dobry post, mało się spotyka w sieci tego typu rzeczy.
Niestety.