Ości, Ignacy Karpowicz

Wydawnictwo Literackie, 2013

Liczba stron: 468

To nie jest pierwsza książka Karpowicza, którą przeczytałam, lecz pierwsza o której zupełnie nie wiem, co napisać. Po jej przeczytaniu odjęło mi nie tylko mowę, ale również umiejętność formułowania opinii. Pewnie dlatego, że jest najbardziej współczesna i nie ucieka się do elementów fantastycznych – jak w mordę strzelił odzwierciedla świat w jakim żyjemy. Jest tp świat 30-40 latków rozdartych pomiędzy byciem dorosłym, a zatem odpowiedzialnym, a byciem wiecznym nastolatkiem, któremu wiele uchodzi płazem.

Akcja kręci się wokół kilku postaci – małżeństwa z nastoletnim synem, pary gejów, feministki-literatki z dorosłym synem oraz drag queen, jego tradycyjnej, katolickiej rodziny i kochanka. Autor bierze pod lupę każdego z osobna i dokonuje chłodnej analizy związków, w jakie się wikłają i z jakich próbują wyjść. Nie są to postaci, które można polubić – są przepełnieni melancholią graniczącą z depresją, nie znajdują radości ani w seksie, ani w pieniądzach. Wiele rzeczy w życiu kalkulują, lecz często zachowują się nieodpowiedzialnie, nie zważając na uczucia innych. Jednak na dobrą sprawę nikt nie ujawnia się z uczuciami, wszystko, nawet zdradę, omawia się na chłodno, bez porywów serca, unoszenia głosu. Dawniej taką postawę nazwalibyśmy dulszczyzną, obecnie jest to forma wyszukanego intelektualizmu.

Wiwisekcja na współczesnych intelektualistach przyniosła zatrważające rezultaty – pod cienką warstwą normalności kryją się postacie uwikłane, niepewne swojej tożsamości, niezdecydowane kim ani z kim pragną być, a jednocześnie są to osoby, które wyzbyły się złudzeń. W najlepszym razie na świat patrzą realistycznie, optymizm został już dawno za nimi. Dorosłość jest niefajna, co widać najlepiej, gdy porówna się postawę zbuntowanego nastolatka, syna jednej z par, i jego rodziców. Dobrze być młodym, naiwnym, zakochanym po raz pierwszy idealistą gotowym zmieniać świat. Dorosłość jest stanowczo przereklamowana.

Jeśli nie wynika to jasno z powyższego tekstu, pragnę nadmienić wyraźnie, że książkę „ości” oczywiście polecam i zachęcam Was do jej przeczytania i przetrawienia po swojemu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *