Nie skończyłam czytać tej książki. Dotarłam mniej więcej do połowy i dalej nie dam rady – na samą myśl, że miałabym czytać kolejne strony reaguję nerwowo. Przeczytałam dość, żeby wiedzieć, że lepiej już nie będzie. Z oczywistych powodów nie napiszę recenzji, lecz wytłumaczę, co sprawiło, że aż tak się na niej zawiodłam.
- Miała być saga rodzinna mocno osadzona w historii Gruzji. A jest? Saga rodzinna z wstawkami o historii kraju przepisanymi całymi fragmentami z podręcznika do historii, nie wplecionymi w tekst, lecz zupełnie od niego odstającymi.
- Po ok. 300 stronach praktycznie niczego nie umiem powiedzieć o bohaterach – nie mają osobowości, nie mają indywidualnych cech, wiem o ich przeżyciach tak mało, że absolutnie mi na nich nie zależy – są postaciami z papieru, z którymi nie jestem w stanie się identyfikować.
- Akcja kręci się wokół łóżka. Nie ma tu niczego, co nie wiązałoby się z seksem, miłością, (również gwałtem), każda scena nieuchronnie zmierza do jednego finału. Taki harlekin w twardej okładce. Cała historia opowiadana jest przez pryzmat wyborów sercowo-łóżkowych.
- Przegięciem było to, że reakcja na śmierć (podobno najlepszej przyjaciółki) zmieściła się w dwóch zdaniach, po czym na kolejnych kilku stronach jedna z bohaterek znowu kotłowała się w łóżku. Taka to ambitna książka…
Miałam nadzieję, że „Ósme życie” będzie przypominać książki Kate Morton, niestety, okazuje się, że to zwykłe romansidło okraszone dużą ilością melodramatu.
Mowa o:
Przeglądałam i odniosłam podobne wrażenie, więc na pewno nie „odlubię”.
czuje się niezachęcona 😉 w sumie nie znam autorki, ale okładka mi się wydaje znajoma …
Mnie się ta książka podobała, jestem zaskoczona, że aż tak źle ją oceniłaś. Choć w sumie, po kilku miesiącach, niewiele pamiętam, o czym to było…
Mam pytanie odnośnie poniższego zarzutu: „Przegięciem było to, że reakcja na śmierć (podobno najlepszej przyjaciółki) zmieściła się w dwóch zdaniach, po czym na kolejnych kilku stronach jedna z bohaterek znowu kotłowała się w łóżku. (…)” Jaka przyjaciółka, czyja śmierć? Przeczytałam oba tomy i niczego takiego nie kojarzę.
Imion nie pamiętam (praktycznie w żadnej książce), ale już wyjaśniam. Ta wyzwolona dziewczyna, poetka, która miała syna i za działalność antyrządową wywieźli ją gdzieś na wschód, długo nie było wiadomo, co z nią, a potem pojawił się list, że nie żyje. A prababka narratorki z żalu zdeptała wszystkie kwiaty w ogrodzie.
Tak myślałam – i faktycznie, kwiatki zdeptała, ale nie było żadnego „kotłowania się w łóżku”. A propos, polemizowałabym też z trzecim zarzutem – sugerujesz, że większość scen ocieka wręcz seksem, a wcale tak nie jest (np. ta prababka, która umarła w 1999r., seks uprawiała tylko z mężem, który zmarł w czasie II wojny światowej). Czytałam też harleqiny (błędy młodości:) i ta książka nie ma z nimi nic wspólnego.
Książka bardzo mi się podobała. Teraz czytam II część. Miała być saga i jest saga. Ale faktycznie historii Gruzji jest w książce bardzo mało. Może właśnie dlatego, że opisy i rekomendacje książek tworzą osoby, które ich nie czytają? Myślę, że wytrawny czytelnik wie, że nie powinien zwracać na to uwagi. Fascynujące jest to, że czytając jedną książkę, tak różnie wszyscy ją postrzegamy!!!