Muza SA, 2011
Liczba stron: 287
Kalkuta, Indie, lata trzydzieste ubiegłego wieku. W sierocińcu trwa jedno z ostatnich spotkań tajnego stowarzyszenia, w skład którego wchodzi siedmioro dzieci – teraz już szesnastolatków. Ich tajną bazą spotkań jest ruina przylegająca do posesji sierocińca, którą mocno na wyrost zwą Pałacem Północy. Niedługo przyjdzie im się pożegnać, ponieważ w instytucji państwowej mogą przebywać tylko do szesnastego roku życia. Zanim jednak rozstaną się na zawsze, wydarzy się coś, czego nie zapomną do końca życia.
O Bena, przywódcę grupy, upomną się złe moce, które pośrednio skazały go na szesnaście lat w sierocińcu. Ponadto okaże się, że Ben ma siostrę bliźniaczkę oraz babcię, która dla bezpieczeństwo dzieci musiała je rozdzielić w niemowlęctwie. Nikt nie chce grupie powiedzieć z jakiej przyczyny życie rodzeństwa jest zagrożone i co wspólnego ze sprawą ma postać przedstawiająca się jako Jawahal.
To trzecia powieść Zafona, która przeczytałam, druga dla młodzieży. I ponownie lektura okazała się być przyjemna, choć najprzyjemniejsza w częściach poświęconych poszukiwaniom prawdy – odkrywanie przerażających miejsc w okolicy, wizyty w muzeum i wertowanie starych dokumentów – to coś, co mnie przyciąga do książek. Najmniej odpowiadał mi ostatni rozdział – starcie ze złym duchem, z którego trudno było wyjść żywym, a które po prostu mnie nudziło. Bo i ten zły wcale taki zły nie był, bo jakby był, to szast prast i koniec pieśni…
To powieść familijna, spodoba się mamie i dziecku. Nie wystraszy mamy, ale może zasmucić dziecko. Zafon gra na podobnym schemacie jak w „Księciu Mgły” – przyjaciele wspierają się na dobre i na złe i są przy sobie w niebezpieczeństwie. I przyznam, że nie drażni mnie to jakoś szczególnie, bo warto, by młodzież znała siłę przyjaźni oraz związaną z tym odpowiedzialność za drugiego człowieka.