Palec Kasandry, Gert Godeng

Elipsa Sp. z o.o., 2008

Liczba stron: 186

Piąty tom serii „Krew i wino” czekał wiele miesięcy na moją uwagę. Poprzednie cztery tomy były dość zróżnicowane jeśli chodzi o treść i moją ostateczną ocenę. „Palec Kasandry” w odróżnieniu od pozostałych tomów rozgrywa się na terenie Norwegii w rodzimych stronach Fredrica Druma.

Przyjaciel Druma, Hallgrim Hellgren zostaje zamordowany przy pomocy posążka przedstawiającego Matkę Ziemię. W tym samym czasie, w jego domu w niezrozumiały sposób pojawia się kilkutonowy posąg, zazwyczaj stojący w muzeum oddalonym o wiele kilometrów. Drum pragnie pomóc w śledztwie, ale ze względu na zasadzki oraz niebezpieczeństwa czyhające na niego w wielu miejscach, musi znaleźć odosobnione miejsce. Jego ukrycie jednak na niewiele się zdaje, a rozwiązanie zagadki morderstwa nie przychodzi bez poświęceń.

Okropnie zagmatwana treść, połączenie punków oddających cześć dziwnym bóstwom z teoriami zahaczającymi o szarlatanerię oraz sztuczki magiczne, plus pseudonaukowe wywody o fizyce i prawach natury zepsuły mi przyjemność czytania. W zasadzie chyba bym się poddała, gdyby nie fakt, że w kolejce czeka na mnie kilka kolejnych tomów serii.

Książkę doczytałam, a przewrotne zakończenie, w którym autor zagrał czytelnikowi na nosie sprawiło, że opadła mi szczęka i pozostała w takim stanie do czasu, gdy poukładałam sobie w głowie kolejne fragmenty układanki. Nie będę zachęcać do lektury, bo sama nie wiem czy warto, jeśli jednak już zaczniecie czytać „Palec Kasandry” koniecznie doczytajcie do końca, bo warto zobaczyć jakie salto wywinął autor i jak zamącił w głowach sympatykom Fredrica Druma.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *