Znak, 2012
Liczba stron: 276
Nieżyjący już Edward Gorey to rysownik, scenarzysta, pisarz, poeta, ekscentryk i przede wszystkim wielki mistrz nonsensu. W drugim wydanym w Polsce zbiorze znajdują się napisane prozą i zilustrowane przez niego opowieści. W poprzednim, pt. „Osobliwy gość i inne utwory” mieliśmy okazję zapoznać się z wierszami. Chociaż Edward Gorey był Amerykaninem, to, co stworzył jest na wskroś angielskie.
Wchodzące w zbiór utwory są dość różnorodne, chociaż przewijają się wśród nich ulubione motywy autora. Rozpoczynające tom „Nieszczęsne dziecię” jest parodią kiepskiej literatury, czegoś, czego nie dałabym rady normalnie przeczytać. Tutaj, w wykonaniu Goreya jest to majstersztyk – moim zdaniem, to najlepsza część tego zbioru. Opowiada o dziewczynce, na którą spadają wszystkie możliwe nieszczęścia, po kolei traci ojca i matkę, jest źle traktowana w szkole, trafia w łapy nikczemnego wyzyskiwacza i źle kończy.
„Błękitny auszpik” to spleciona historia wielkiej diwy operowej oraz zafascynowanego nią wielbiciela. Historia ta jak zwykle u Goreya nie kończy się dobrze, bo wielbiciel straciwszy wszystko przez swoją miłość do śpiewaczki, postanawia położyć kres cierpieniu. Nie pierwszy to i pewnie nie ostatni fan, który wypacza miłość i zmienia ją w nienawiść.
Jest też w zbiorze historia, w której nie bardzo wiadomo o co chodzi, za to naszpikowana jest ulubionymi motywami Edwarda Goreya – urnami, posągami, przyjęciami, kotami, niespodziewaną śmiercią. To, że opowieść jest nonsensowna nie przeszkadza w podziwianiu ilustracji i zabawie słowami.
Ilustracje stylizowane są na wiktoriańskie – postacie ubrane są w strojne suknie, futra, etole, kapelusze, po ulicach jeżdżą automobile, wyfiokowane postaci nie pracują, a przede wszystkim zajmują się chodzeniem do opery, na przyjęcia i na spacery. Dzieci bywają zwykłymi dziećmi, czyli potrafią dobrze się bawić, na przykład na rowerze.
Spodoba się tym, którzy potrafią się bawić niezależnie od wieku, nie boją się czarnego humoru, dzielnie znoszą surrealizm i nonsens. Nie zawiodą się również ci, którzy potrafią docenić kunszt ilustratorki Goreya. Polecam!