Wydawnictwo W.A.B., 2009
Liczba stron: 443
„Wszystkie postaci z Piaskowej Góry stanowią wytwór mojej wyobraźni. Ich ewentualne podobieństwo do osób realnie żyjących jest przypadkowe”. Tymi słowami autorka zaczyna książkę. Po przeczytaniu całości, nie wierzę Joannie Bator. Nie wierzę, bo sama znam czy słyszałam o osobach z podobną przeszłością. Te historie zdarzyły się naprawdę, może nie akurat Stefkowi Chmurze czy Zofii Maślak, ale to wszystko tak wygladało na tak zwanych „ziemiach odzyskanych”, z których i ja pochodzę. Dlatego z początku czytałam niechętnie – przecież ja to znam, tamto mi się przypomina, wracają do mnie rozmowy jakie 25 lat temu toczyła moja mama z babcią – o tym kto z kim i dlaczego, o niemożliwych do zrealizowania marzeniach. Od książki oczekuję magii, zmyślonych historii, fikcji literackiej, a nie kroniki wydarzeń przytrafiających się wszystkim dookoła podczas lat mojego dzieciństwa. W miarę czytania coraz bardziej jednak zasysały mnie wydarzenia mające miejsce na Piaskowej Górze.
Do Wałbrzycha zjeżdżają ludzie z wielu miejsc z Polski. Ziemie odzyskane stanowią dla nich możliwość nowego startu, rozpoczęcia życia na nowo. Większość z nich to osoby tragicznie dotknięte i pozbawione rodziny oraz korzeni po zawierusze drugiej wojny światowej. Miasto przyciąga cwaniaków, nieudaczników, ofermy, zagubionych i ambitnych. W Wałbrzychu osiedlają się też przodkowie Dominiki Chmury, na której kończy się ta saga rodzinna o Polsce lat wojennych i powojennych, poprowadzona przez autorkę aż do lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Piaskowa Góra jest dzielnicą Wałbrzycha, to blokowisko pozbawione uroku i polotu. Autorka pokazuje prostych, niewykształconych ludzi, górników i ich rodziny, dla których maleńkie mieszkanko w bloku z płyty jest spełnieniem wszelkich marzeń o dobrobycie. Jadzia Chmura i jej niezaradny i pełen pretensji mąż górnik pogrążający się w znieczuleniu alkoholowym, stanowią punkt wyjścia do opowiadanych w ksiażce ludzkich losów. Na przykładzie ich rodziny autorka pokazuje schematy myślenia i postępowania ludzi, którzy nigdy nie wykształcili w sobie podstaw moralności.
Głoszone przez nich poglądy nijak mają się do zachowania. Przykład? W swoisty sposób można pogodzić zasady wiary z dokonywanymi aborcjami. Marzenia tych ludzi są proste – wydanie córki za Niemca z NRF, półka kryształów, sztuczne kwiaty i płyn do kąpieli z zachodu. Zainteresowania – przed erą seriali to życie sąsiadów jest najciekawsze, później oglądanie „Niewolnicy Isaury”, harlekiny, wertowanie zachodnich katalogów Otto. Każda inność – w stroju, wyglądzie, zachowaniu jest momentalnie napiętnowana i wyśmiana. Cały wolny czas kobiety poświęcają na sprzatanie, odkażanie, zamiatanie, szorowanie – wysprzątany dom jest dla nich źródłem dumy i potwierdzeniem swojej wartości. Mężczyźni natomiast realizują się w pracy fizycznej oraz podczas zapijanych spotkań z kolegami. W domu nie ma za bardzo dla nich miejsca.
Kobiety są podstawą istnienia tej rodziny – to obie babki i matka Dominiki mają największy wpływ na dziewczynę. To one przechowują sekrety rodzinne, do których dostęp uzyska Dominika gdy podrośnie. To one kierują losami rodziny, nadają jej charakter, muszą być silne za siebie i swoich mężów. A Dominika? Jaką będzie kobietą? Jak ukształtuje się jej osobowość formowana przez ograniczonych rodziców i temperowana przez tępą nauczycielkę? Czy będzie umiała wyrwać się z Piaskowej Góry i rozwinąć skrzydła? Czy będzie marzyła o czymś więcej niż ukończona zawodówka i mąż górnik? Czy nie pogubi się w czasach przemiany polityczno-gospodarczej?
Na część z tych pytań odpowiedź zawarta jest w „Piaskowej Górze”. Moja ciekawość nie została jednak w pełni zaspokojona – losy niektórych postaci urywają się, niektóre wątki tylko zostają zasygnalizowane. Czekam więc na kontynuację tej książki pt: „Chmurdalia”, która już wkrótce ukaże się w księgarniach. Czekam, ponieważ mimo mojej początkowej niechęci do bohaterów i wydarzeń opisanych w powieści pragnę dowiedzieć się co się z nimi stało. Moja ciekawość jest jak najbardziej uzasadniona – dla mnie przecież te postaci nie są fikcyjne…