W.A.B., 2009
Liczba stron: 343
Zupełnie nie wiedziałam czego spodziewać się po prozie Sebalda. Czytałam wprawdzie wcześniej jakieś recenzje, ale nie pozostały mi po nich żadne szczegóły, tylko ogólne wrażenie, że warto. No i nie zawiodłam się w tej kwestii. „Pierścienie Saturna” to zapis wrażeń, myśli, wiadomości, które autor zdobywa podczas włóczęgi po wybrzeżu angielskim, jaką odbywa już jako starszy mężczyzna. Osoby, miejsca, przedmioty, które spotyka na swojej drodze skłaniają go do rozmaitych refleksji.
Erudycja autora jest ogromna. Wiedza, jaką posiada, i którą dzieli się z czytelnikiem nie przytłacza i nie onieśmiela. Barwne opowieści o Josephie Conradzie, cesarskich Chinach i intrygach na dworze Cesarzowej, stoją tuż obok historii zwykłych ludzi, takich jak pastor – konstruktor modelu Jerozolimy, któremu poświęcił większość swojego życia. Opisywane miejsca, takie jak zaniedbane hotele, porty, których świetność już dawno została zapomniana, bazy militarne, które dawno opuszczone wciąż zieją grozą niewiadomej przeszłości, są przedstawione tak barwnie a przy tym nostalgicznie, że czytelnik nie ma najmniejszego problemu z wyobrażeniem sobie tych okolic.
Sebald to mistrz opowieści. Jego „Pierścienie Saturna” czyta się i smakuje. Ja podczas lektury miałam wrażenie, że siedzę przy kominku, jest mi ciepło, dobrze, błogo, bo słyszę z drugiego fotela kojący tembr głosu, który opowiada mi o miejscach, których może nigdy nie zobaczę i ludziach, których czyny jeszcze nie przebrzmiały. I choć nie wszystkie opowieści dotyczą pozytywnych wydarzeń, to nawet te, które tyczą masakry ludności Konga czy konfliktu bałkańskiego opowiadane przez Sebalda są podane nie jako tania sensacja, lecz bardziej jako zaduma nad humanizmem i kondycją człowieczeństwa. Opowieści ilustrowane są czarno-białymi fotografiami mijanych przez autora miejsc, opisywanych dzieł sztuki, reprodukcjami postaci oraz fragmentami oryginalnych pism z ubiegłych epok. Bardzo się cieszę że poznałam pisarstwo tego autora. Na pewno sięgnę po inne jego książki.