Planeta Lema. Felietony ponadczasowe, Stanisław Lem

planeta-lemaWydawnictwo Literackie, 2016

Liczba stron: 592

Nie jestem znawczynią ani miłośniczką literatury science fiction. Twórczość samego Stanisława Lema znam słabiej niż pobieżnie, aczkolwiek podobała mi się jego biografia napisana przez syna. Zupełnie nie wiem, co mnie podkusiło do zamówienia tego zbioru, okazało się jednak, że czasami warto otwierać się na nowe i nieznane.

Felietony, które powstawały na przestrzeni kilkudziesięciu lat podzielono na bloki tematyczne.  Na pierwszy rzut oka zdumiewa rozpiętość tematów, którymi zajmował się Lem: literatura, nauka, wydarzenia bieżące, historia, kultura, itp. Sądziłam, że najbardziej interesujący mnie rozdział znajduje się na początku książki. Zebrane w nim teksty dotyczą kultury, przede wszystkim jednak literatury. Owszem, znalazłam w nim parę uwag, które zwróciły moją uwagę, zwłaszcza ten o ilościowej nadprodukcji literatury.

„Jeżeli chodzi o rynek literacki w Europie, panuje na nim ilościowa nadprodukcja oraz jakościowy niedostatek, w dziwny sposób wspomagane przez reklamę. Nie widziałem jeszcze nigdzie, ani na ekranie, ani w gazecie, ogłoszenia zalecającego jakąkolwiek nowość, która właśnie wyskoczyła z głowy pisarza, jako „drugą z kolei najlepszą na świecie”. Każdy produkt, a więc i książka, jest pierwszorzędny i wszystko jest równie przekonująco zachwalane. W takiej sytuacji o powodzeniu danego tytułu decyduje umiejętna kampania reklamowa, głośne nazwisko lub po prostu przypadek”.

Prawdziwym odkryciem i zaskoczeniem był pokaźny dział poświęcony nauce. Nigdy bym nie przypuszczała, że rozważania o energii atomowej, genach, klonowaniu, podróżach kosmicznych mogą mnie tak zainteresować. Oczywiście, felietony pisane dawno temu, nie nadążają za współczesną wiedzą, ale ilekroć Lem wraca do wcześniej poruszanej tematyki, przyznaje, że w świetle najnowszych odkryć w niektórych kwestiach się mylił. Generalnie, jego wizja świata jest raczej pesymistyczna – ludzie nie mądrzeją, choć mają ku temu możliwości, odkrycia naukowe nie zawsze wykorzystywane są rozsądnie, biotechnologia otwiera drogę do nieetycznych eksperymentów itp.

Zaskakuje bardzo trafna, wnikliwa, i świadcząca o dużej znajomości mechanizmów analiza wydarzeń bieżących, a przede wszystkim to, jak Lem idealnie rozpracował Putina, wówczas dopiero wkraczającego na arenę wielkiej polityki.

Skłamałabym pisząc, że wszystkie rozważania Lema były dla mnie jasne i zrozumiałe. Nie mam takiej wiedzy o nauce, by nadążać za każdym tekstem. A jednak nie kusiło mnie, by porzucić książkę, gdy gubiłam się w toku wywodu. Nawet wtedy czerpałam przyjemność z obcowania z człowiekiem, który ma coś do powiedzenia, ma szeroką wiedzę, jest oczytany, analizuje to, co czyta i niejednokrotnie podważa wnioski naukowców. Okazało się, że lektura felietonów Stanisława Lema była dla mnie powiewem świeżości (choć przecież niektóre z nich powstały grubo przed tym jak pojawiłam się na świecie!). Komu polecam? Na pewno tym, którzy znają twórczość autora, a także tym, którzy nie boją zmierzyć się z potęgą jego umysłu.

2 komentarze do “Planeta Lema. Felietony ponadczasowe, Stanisław Lem”

  1. Muszę dopisać do listy książek do przeczytania, a już sprawdziłam i wiem, że w osiedlowej bibliotece książka jest. Ten cytat o ilościowej nadprodukcji literatury po prostu genialny. Tak z ciekawości dopytam – z którego roku pochodzi felieton z tym właśnie fragmentem? Serdeczności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.