Pomaluj to na czarno, Janet Fitch

Tę książkę wybrałam sobie na kolorowe wyzwanie, choć cała jest zaprzeczeniem idei wyzwania. Miało być radośnie, lekko i wakacyjnie, a powieść jest smutna, rozdzierająca, poruszająca. Mimo to cieszę się, że wyzwanie zmobilizowało mnie do lektury. Chciałabym też coś o niej ładnie i składnie napisać, bo sądzę, że zasługuje na chwilę uwagi.

Josie to dziewczyna bez korzeni, idealny przykład wolnego ptaka, który odnajduje swoje miejsce w świecie punków. Zarabia jako modelka pozująca artystom i studentom szkół plastycznych. Sama o sobie mówi, że w życiu zaznała tylko jak „dorastać w pustce, z niczym, nie mieć nic, być niczym, a wreszcie stracić jedyne dobro, jakie ci się przytrafiło„.

Tym jedynym światełkiem i dobrem dla Josie jest Michael Faraday, syn zamożnych rozwiedzionych rodziców. Jego matka Meredith jest słynną pianistką, ojciec – znanym pisarzem. Sam Michael od urodzenia postrzegany jest jako genialne dziecko swoich sławnych rodziców. Aby zerwać z tym wizerunkiem oraz życiem w złotej klatce, postanawia rzucić prestiżowe studia i zamieszkać ze swoją dziewczyną – Josie.

Para ta wzajemnie się uzupełnia, Josie daje chłopakowi wolność, której nie zaznał będąc wciąż pod opiekuńczymi skrzydłami swojej matki, służących i pokojówek. Josie dostaje od Michaela jego uwagę. Pierwszy raz w życiu czuje się kimś, kocha go i wspiera w buncie przeciw zaborczości Meredith.

Książka rozpoczyna się sceną, w której Josie dowiaduje się, że Michael popełnił samobójstwo. Nic nie zapowiadało takiego desperackiego posunięcia, Michael miał jechać malować w spokoju w pustym domu matki. Po jego śmierci dziewczyna odkrywa jednak Michaela na nowo – okazuje się, że chłopak wykreował się u jej boku na kogoś, kim naprawdę nie był. Pogrążona w żałobie Josie zastanawia się nad postępowaniem Michaela, przypomina sobie zdarzenia z czasów, kiedy układało im się dobrze oraz z trudnych momentów poprzedzających śmierć chłopaka. Krok za krokiem, pogrążając się w oparach dymu, alkoholu i prochów, buduje na nowo obraz swojego ukochanego, nawiedzają ją przy tym tłumione wcześniej przeczucia i lęki:

„…wypowiadał określone zdanie, a potem nagle je zmieniał. Nie znosił tego u innych, mówił, że odwracają kota ogonem, ale nie widział, że robi dokładnie tak samo. Jeszcze gorsze było to, że w nową wersję wierzył równie gorliwie jak w starą. Josie bała się, że pewnego dnia postąpi tak samo wobec niej, wobec historii ich miłości.”

Żałoba po Michaelu pozornie zbliża do siebie Josie i Meredith, pobyt w domu Faradayów ukazuje Josie tragiczne oblicza tej rodziny, świat zamożnych kusi i przeraża. Skomplikowany układ między kobietami jest istotnym elementem powieści. Czy można zmierzyć i porównać żal po stracie ukochanej osoby? Czy można ocenić, która z nich kochała Michaela bardziej, prawdziwiej? Czy pogarda i nienawiść Meredith w stosunku do Josie wypływa tylko z zazdrości o syna? Wzgardliwy stosunek Meredith skłania dziewczynę do smutnych refleksji.

„… przecież biedni ludzie też przeżywają tragedie, chociaż nie grają koncertów w Carnegie Hall, nie podróżują po świecie ze swoją malowniczą rozpaczą i nie mają wyjątkowych zdolności, tych wielkich darów. Ból codziennie dopada ich w przyczepach i ubogich, zaniedbanych mieszkaniach, w slumsach. Dlaczego dramaty nic nieznaczących ludzi są mniej ważne od przeżyć Meredith i  Michaela? Co takiego kryje się w sławie, bogactwie i talencie, że tragedie tych ludzi wydają się o wiele bardziej tragiczne i barwne niż innych?”

To piękna powieść o tym jak ciężko żyć po stracie najbliższej osoby, głębokie studium żałoby, poczucia winy i strachu przed utratą wspomnień i drobiazgów, które łączą zmarłego ze światem żywych. Powieść ta nie daje ostatecznych odpowiedzi na pytania i wyjść z sytuacji, wskazuje jedynie możliwe drogi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.