Prószyński i S-ka, 2009
Liczba stron: 320
Deaver do perfekcji wyszlifował umiejętność manipulowania czytelnikiem. W ostatnio wydanych powieściach na porządku dziennym są gwałtowne zwroty akcji i niespodziewane zmiany frontu u bohaterów. Podobnie sprawy mają się w „Porzuconych ofiarach” – pozytywni bohaterowie zmieniają się w czarne charaktery i odwrotnie.
Akcja powieści obejmuje w dużej części jedną noc, podczas której policjantka Brynn zostaje wysłana do sprawdzenia domu, z którego dzwoniono pod numer alarmowy. Na miejscu zastaje zwłoki właścicieli domku oraz dwóch uzbrojonych przestępców. Sprawy układają się tak niefortunnie, że policjantka zmuszona jest do ucieczki przed mordercami. Droga, którą ucieka wiedzie przez rzadko uczęszczany o tej porze roku park narodowy. Okazuje się też, że przyjaciółka zamordowanych Michelle ukrywa się w pobliżu domu i dołącza do Brynn w rozpaczliwej wyprawie przez bezdroża. Między kobietami rodzi się nić porozumienia.
Pościg obejmuje większą część książki i chwilami staje się monotonny i przewidywalny. W krótkich przerwach od zabawy w chowanego, którą serwuje nam autor, możemy poznać bliżej relacje rodzinne Brynn oraz problemy z jakimi zmaga się na co dzień. Rozwiązanie zagadki morderstwa może wydać się zaskakujące dla tych, którzy jeszcze nie naczytali się powieści Deavera. Dla regularnych czytelników – nihil novi, choć niewątpliwie czyta się tę powieść szybko i z dużym zainteresowaniem.