Potrafię dobrze pisać o świecie kobiet – rozmowa z Federico Moccią

Warszawa 19-22 maja Warszawskie Targi Ksiazki n/z pisarz Federico Moccia podczas wywiadu w kawiarni przy ul.francuskiej
fot. Agnieszka Kalus

Federico Moccia, autor wielu romantycznych powieści dla młodzieży, m.in. „Trzech metrów nad niebem” i „Tylko ciebie chcę” odwiedził Warszawę przy okazji promocji powieści „Tylko ty”, której akcja rozgrywa się w Polsce, dokąd przybywają bohaterowie znani z „Chwili szczęścia”.

 Agnieszka Kalus: Gdy powiedziałam koleżankom, że będę z Panem rozmawiać, były zaskoczone tym, że jest Pan mężczyzną. Tak dobrze wnika pan w nastoletnie umysły i opisuje świat młodych ludzi, że sądziły, że Federico Moccia to pseudonim pisarki młodego pokolenia. Skąd u Pana taka wiedza?

Federico Moccia: To samo powiedziała mi dziś na spotkaniu pewna młoda dziewczyna, której bardzo podobały się moje książki. Przyznała, że często się przy nich śmiała, ponieważ odnajdywała się w opisanych przeze mnie postaciach i  uważała je wręcz za swoich przyjaciół stojących przy niej w trudnych chwilach. Ja sam mam dwie siostry, moja matka ma również siostrę, która ma dwie córki, oprócz tego były dwie ciotki, więc jak mój ojciec szedł do pracy, to ja zostawałem sam z tymi dziesięcioma kobietami. Przysłuchiwałem się ich rozmowom, mogłem dobrze wejść w ich kobiecy świat. Muszę przyznać, że czasem sam się dziwię, iż jedynym skutkiem przebywania w tym babińcu jest to, że rzeczywiście potrafię dobrze pisać o świecie kobiet.

Przy okazji tego tematu chciałabym zapytać o język. W opiniach znalezionych w internecie znalazłam wiele opinii na temat języka powieści. Czytelnicy podkreślają, że jest taki, jakim się posługują na co dzień, przez co historie i bohaterowie stają się bardzo autentyczni. Jak Pan to robi?

Opisując jakąś postać zanurzam się w niej niemal całkowicie, podobnie, jak wydaje mi się, robią to aktorzy, którzy muszą odegrać jakąś rolę. Kiedy piszę dialogi, w których występują kobiety, wyobrażam sobie, jakie one są. Inaczej będzie mówiła młoda dziewczyna, inaczej babcia. Od razu staram się wejść w melodię ich języka i sposób mówienia. Czternastolatka wyrzuca z siebie słowa w tempie karabinu maszynowego i tak naprawdę nie można zrozumieć, co chce przekazać. Kobieta dojrzała mówi w jeszcze inny sposób. Bardzo bym chciał, żeby czytelnik podczas lektury wiedział, kto w danym momencie mówi, nawet bez wskazania, kto wypowiada daną kwestię.

Moim zdaniem, jakość pisarza zależy od tego, czy potrafi być dobrym obserwatorem, czy jest ciekawy świata, czy potrafi pożerać oczami i uszami to, co ma wokół siebie i czy potrafi to w sobie skumulować do momentu pisania książki. Na przykład teraz rozmawiając z panią słyszę i widzę tamtego głośno mówiącego człowieka przy sąsiednim stoliku i jestem pewien, że pojawi się kiedyś w mojej książce. Jest to typowy chłopak z Polski. Być może powróci w zupełnie innym kontekście i charakterze, ale na pewno to będzie on. Bazując na nim będę potrafił stworzyć właśnie taką postać i nadać jej większą wiarygodność.

Panuje opinia, że młodzi ludzie stronią od książek. Natomiast Pan pisze dla młodzieży i o młodzieży. Czy początki Pana literackiej kariery były obiecujące?

Nigdy nie zastanawiałem się dla kogo piszę. Zacząłem pisać, ponieważ chciałem opowiedzieć pewną historię. Pierwszą książkę [„Trzy metry nad niebem”] napisałem w 1990 roku. Wysłałem ją do różnych wydawnictw, ale nikt nie chciał jej opublikować. W końcu zdecydowałem się zrobić to własnym sumptem. Wydałem ją w bardzo małym wydawnictwie. Na prezentację książki przyszła moja rodzina i przyjaciele. Wszyscy byli przeszczęśliwi, ale pewnie bardziej podobało im się to, że mogli zjeść dobrą pizzę, wypić dobry aperitif i popatrzeć na piękne hostessy, które sprzedawały tę książkę.

Pamiętam, że tamtego roku na plaży zauważyłem dziewczynę, która opalała się na leżaku i czytała moją książkę. Usilnie próbowałem się zorientować, w którym jest momencie, bo akurat głośno się śmiała. Byłem ciekawy, co ją tak bardzo rozbawiło. Było to dla mnie olbrzymie przeżycie, bo po raz pierwszy miałem do czynienia ze swoim czytelnikiem. Ta dziewczyna prawdopodobnie pomyślała, że próbuję ją poderwać, ponieważ co chwila koło niej przechodziłem. A ja pragnąłem jedynie podpatrzeć, co akurat czyta, i czy śmieje się w tym momencie, w którym chciałem, żeby czytelnik się śmiał, czy może rozśmieszyło ją zupełnie co innego.

Sukces przyszedł dopiero po dwunastu latach. Przez ten czas książka, która nie była dodrukowywana, krążyła w postaci odbitek ksero. Pewnego razu producent filmowy, który znalazł się w punkcie ksero, zobaczył te wszystkie wydruki. Zainteresował się nimi, zapytał, o co w tym chodzi, wziął jedną kopię i po jakimś czasie zadzwonił do mnie, ponieważ postanowił nakręcić film w oparciu o tę książkę. Wówczas wszystkie wydawnictwa, które dwanaście lat wcześniej odrzuciły powieść, bardzo zainteresowały się jej wydaniem.

Naprawdę nie myślałem, do kogo kieruję tę powieść. To była historia, którą chciałem opowiedzieć, bo było to coś, co wydarzyło się w Rzymie, gdy byłem nastolatkiem.

Czytając „Tylko ty” odniosłam wrażenie, że umacnia Pan stereotypowy obraz Włocha – romantyka, ceniącego dobre jedzenie i wartości rodzinne. Czy to celowy zabieg?

Nicco i Gruby to niewątpliwie typowi włoscy, młodzi mężczyźni. W pewien sposób różnią się od siebie. Nicco pragnie, żeby znajomość z pochodzącą z Polski Anią oddaliła go od tego, do czego jest przyzwyczajony. Chciałby spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Granica Włoch przesuwa się dla niego wraz z pojawieniem się miłości.

Akcja powieści przenosi się do Polski. Czy bywał Pan w Polsce prywatnie?

Byłem w Polsce w 2005 roku. To była podróż związana z pracą, ponieważ przyjechałem tutaj na pierwszą zagraniczną projekcję filmu nakręconego na podstawie mojej książki „Trzy metry nad niebem”. Przyjazd do Warszawy po ponad dziesięciu latach pozwolił mi dostrzec wiele zmian i to nie tylko w tkance urbanistycznej miasta. Zauważyłem duży rozwój społeczeństwa, które teraz idzie ramię w ramię z pozostałymi krajami Europy.

W książce dowiadujemy się, że kawa jest u nas kiepska, nieporównywalna do tej w Rzymie. Czy jest coś, co Pana pozytywnie zaskoczyło w Polsce?

Bardzo smakuje mi kuchnia polska. Niektóre dania, które znałem z Włoch, tutaj przyrządzone w trochę inny sposób, zyskały specyficzny charakter i jeszcze bardziej mi smakują. Czymś takim są flaki, które znam, ponieważ we Włoszech również się je podaje, ale przygotowane w prostszy sposób i nie w formie zupy. Wczoraj miałem okazję skosztować flaków w Polsce i muszę powiedzieć, że miały charakterystyczny smak i były wyśmienicie przyrządzone.

Na portalu Goodreads znalazłam hiszpańskie wydanie „Tylko ty” i z zaskoczeniem odkryłam, że akcja dzieje się w Hiszpanii, nie w Polsce. Skąd pomysł na różne wersje książki?

Przyszło mi do głowy, żeby zrobić coś podobnego jak w kinie. Czasami film, który odniesie sukces w jednym kraju, później powstaje w innym kraju w nieco zmienionej wersji. Dobiera się tam aktorów i dostosowuje historię, tak zmienia akcję, żeby zwiększyć szansę na sukces. Pomyślałem, że mógłbym zrobić coś takiego z książką. Wyobraziłem sobie, że osadzenie akcji w jego kraju może być dla czytelnika ciekawym zabiegiem. Jednym z bohaterów jest wówczas ich kraj, ich zwyczaje i ich język. W zależności od tego skąd pochodzą dwie dziewczyny, które przyjeżdżają do Włoch w pierwszej części „Chwila szczęścia”, akcja przenosi się do innego kraju. Ale, w zaufaniu mogę powiedzieć to, co przekazał mi Nicco – Polka podobała mu się najbardziej.

Czy polskie czytelniczki mogą spodziewać się dalszego ciągu miłosnych perypetii Ani i Nicco?

Nie jest to wykluczone. Na pewno bardzo ciekawym zabiegiem byłoby doprowadzenie do ślubu tej pary. Można by osiągnąć efekt komiczny podobny do tego jak w „Moim wielkim greckim weselu”. Najciekawszy  byłby etap przygotowań do wesela. Tutaj na scenę musiałyby wkroczyć siostry Nicco, a wraz z nimi komplikacje wynikające ze zderzenia dwóch kultur, zawirowania w kwestiach kulinarnych, dobieranie menu na wesele. Wszystko to byłoby bardzo ciekawe i skomplikowane.

I zapewne niezwykle zabawne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *