Świat Książki, 2014
Liczba stron: 190
To jedna z książek, która kazała mi się przeczytać. Nie znałam ani autorki, niezbyt wiele wiedziałam o treści, lecz odkąd zobaczyłam okładkę w zapowiedziach książkowych, miałam ją na uwadze. Nie musiałam długo czekać, by pojawiła się na bibliotecznej półce. Sięgnęłam po nią bez obaw, że wpakuję się w jakieś romansidło. Rzadko mam taką pewność w przypadku nieznanych autorów.
Bohater tej książki, Aaron, od dziecka jest niepełnosprawny, co nie przeszkadza mu cieszyć się życiem i pracować zawodowo. Jest redaktorem naczelnym rodzinnego wydawnictwa, które specjalizuje się w wydawaniu poradników „dla początkujących”. Przez większość życia musi opędzać się od swojej namolnej, nadopiekuńczej siostry, która przelewa na niego nadmiar uczuć. Wreszcie, jako człowiek w sile wieku Aaron poznaje niezależną, niezbyt piękną, ale charakterną Dorothy. Małżeństwo z nią jest dla niego wszystkim. A jej śmierć w nieszczęśliwym wypadku pogrąża go w żałobie połączonej z pewnym zdziwieniem, bo przecież nie tak miało być. Jak ma teraz żyć, gdy cały jego dotychczasowy świat legł w ruinach? Pożegnanie z żoną jest łatwiejsze odkąd Aaron zaczyna widywać jej ducha.
To chyba najpiękniejsza książka o żałobie jaką czytałam. Jest taka prostolinijna i nieprzekombinowana, a nie jest wyciskaczem łez ani powieścią nastawioną na efekt. Nie sposób nie polubić głównego bohatera – trochę zagubionego, trochę niedzisiejszego, a jednocześnie bardzo autentycznego. Autorce udało się stworzyć atmosferę zażyłości między czytelnikiem a bohaterami, również dzięki opisom funkcjonowania małego wydawnictwa, w którym każdy pracownik czuje się na swoim miejscu. Powieść nie ma w sobie nic z romansu, a jednocześnie jest o miłości i o przezwyciężaniu złych dni i znajdowaniu nadziei.