Prawdziwa królowa. Elżbieta II jakiej nie znamy, Andrew Marr

Marginesy, 2012

Liczba stron: 398

Będąc na fali czytania o Windsorach chwyciłam kolejną książkę o monarchii angielskiej. Z książką było mi jak najbardziej po drodze, ponieważ Elżbieta II jest córką Jerzego VI, o którym pisałam niedawno przy okazji książki (audiobooka) „Jak zostać królem.”

W przeciwieństwie do swojego ojca, Elżbieta wiedziała jaki czeka ją los i przygotowywała się pod kierunkiem króla, szambelanów i doradców do roli królowej. Nie spodziewała się jednak, że przyjdzie jej rządzić krajem i Wspólnotą Narodów zaraz po ślubie z Filipem. Już jako królowa urodziła i odchowała czworo dzieci, odbyła tysiące podróży, reprezentowała swój kraj na każdym kontynencie, przyjmowała całe korowody gości. W międzyczasie ze stoickim spokojem zmagała się z rodzinnymi skandalami, nieprzychylnością społeczeństwa, mniej lub bardziej lubianymi premierami rządu oraz ogromnym pożarem, który kolejny raz zachwiał pozycją monarchii.

Nie spodoba Wam się ta książka jeśli liczycie na plotki z dworu królewskiego. Nie znajdziecie tu żadnych niedyskrecji. Większa część książki opiera się na faktach i tylko faktach. Sporo w niej polityki wewnętrznej kraju, a także stosunków z krajami Commonwealth’u. Poznajemy tajniki królewskich ceremonii, wystąpień, cotygodniowych spotkań z premierami, grilla organizowanego przez królową i króla dla mniej lub bardziej oficjalnych znajomych w Balmoral. Od czasu do czasu treść okraszona jest jakąś anegdotą czy wzmianką o ciętej ripoście królowej. Jednak daleko im od tonu plotkarskiego.

Z relacji Andrew Marra można domyślić się, że Elżbieta II ma swoje prywatne poglądy, sympatie, upodobania. Ale ani ten biograf, ani (prawdopodobnie) żaden inny nie zbliży się na tyle do królowej, żeby je poznać i dostać zgodę na ich upublicznienie. Elżbieta II jest ikoną wywodzącą się z czasów sprzed huraganu mediów, której dość zgrabnie udała się transformacja i dostosowanie do współczesności. Chociaż rodzina królewska zbłaźniła się na wiele różnych sposobów, zapewne powodując małe trzęsienia ziemi w Buckingham, sama królowa (oraz monarchia) wyszła z nich obronną ręką.

Książka jest bogato ilustrowana fotografiami, wydana w sposób staranny, dobrze leży w ręce (choć jest zbyt ciężka żeby czytać ją w mojej ulubionej horyzontalnej pozycji;)). W środku natknęłam się na garstkę ewidentnych pomyłek (nadgorliwości) w przekładzie. Generalnie język książki jest trochę sztywny, zapewne właśnie takim „narzeczem” napisał ją Andrew Marr, ale całość czyta się całkiem przyjemnie. Warto przyjrzeć się tej pozycji z bliska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.