Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszech czasów, Ellen E. Brown & John Wiley, Jr

Aleja Róż, 2013

Liczba stron: 478

Jak zapewne wiecie nie przepadam za romansami, nawet historycznymi, ale „Przeminęło z wiatrem” przeczytałam. Było to dawno temu, bo chyba jeszcze w liceum, ale utrwaliwszy sobie fabułę przy pomocy ekranizacji, dość dobrze orientuję się w treści książki. Co prawda treść książki nie jest najistotniejsza podczas lektury biografii „Przeminęło z wiatrem”, ale na pewno pomaga.

Autorzy tej pozycji przeprowadzili gruntowne badania, przejrzeli tysiące dokumentów, w tym te z prywatnego archiwum Margaret Mitchell, po to by opisać koleje losu powieści oraz pisarki i jej rodziny. W centrum uwagi jest bestsellerowa powieść, natomiast rodzina pisarki i ona sama pojawiają się w roli strażników praw autorskich. Nie ma co ukrywać, że popularność powieści zaskoczyła debiutantkę, która z oporami, na prośbę przyjaciółki, pracującej w redakcji Macmillana rozstała się ze swoim maszynopisem. Zanim doszło do druku, pisarka wprowadzała wiele poprawek, dokonywała zmian redakcyjnych i korektorskich. Szczęśliwie się złożyło, że „Przeminęło z wiatrem” dostało kredyt zaufania od wydawcy, który przeprowadził wielką akcję promocyjną, w tym podpisał kontrakt z ogólnokrajowym klubem książki, który wybrał powieść Mitchell na książkę miesiąca.

Sława spadła na skromną i pragnącą spokoju Mitchell jak grom z jasnego nieba. Dodatkowo jako debiutantka nie miała doświadczenia i pochopnie podpisała kilka niekorzystnych umów, w tym z producentem filmowym. Skutkiem tego kolejne kilkanaście lat spędziła na dochodzeniu swoich praw autorskich na całym świecie, co w czasach drugiej wojny światowej i później było przedsięwzięciem trudnym i bardzo kosztownym. Jednocześnie autorka, jej mąż i brat prawnik za wszelka cenę strzegli swojej prywatności nie zgadzając się na to, by współcześnie mówiąc, Margaret Mitchell została celebrytką.

Losy książki i rodziny Margaret są ze sobą ściśle związane, a popularność i liczne procesy sądowe z tymi, którzy pragnęli wzbogacić się na książce omijając prawo, tak wykończyły autorkę, że raczej nie nosiła się z pomysłem napisania kolejnej książki. A już na pewno nie chciała pisać kontynuacji „Przeminęło z wiatrem”. Historia powieści doprowadzona jest do czasów współczesnych i ilustrowana fotografiami okładek różnych wydań, zdjęciami autorki i jej współpracowników.

Moim zdaniem książka jest trochę przeładowana informacjami i szczegółami, a brakuje ciekawostek, anegdot, rzeczy, które zapadałyby w pamięć na dłużej, choć trzeba jej oddać, że czyta się ją niezwykle przyjemnie. Mimo tego, że jest pozycją dokumentalną, chwilami wciągała mnie jak najlepsza powieść. Oczywiście nie zapamiętam dat i szczególików, zapomnę nazwiska redaktorów i producentów, w pamięci pozostanie mi jednak to, że dzięki „Przeminęło z wiatrem” USA podpisała umowę międzynarodową chroniącą prawa autorskie oraz że Mitchell była pisarką, która nie dała się omotać sławie i nie rozmieniała się na drobne założywszy, że to powieść ma się sprzedawać, a nie ona sama.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.