Jest lepsze niż spa, skuteczniejsze niż prozac. Powoduje nagły skok hormonu szczęścia. Pozytywne skutki działania utrzymują się wyjątkowo długo. Co to za specyfik, spytacie? Spotkanie blogerów, autorów i czytelników książek, znane pod nazwą „A może nad morze z książką?” Tym razem i ja tam byłam. Muszę przyznać, że ogromnie zaskoczył mnie rozmach całego przedsięwzięcia, które odbyło się w ramach festiwalu Literacki Sopot.
Mogłabym się rozpisywać nad tym, co jedliśmy i piliśmy, ale według mnie nie to jest najważniejsze, bo najwięcej radości sprawiło mi spotkanie z tymi, których dotychczas znałam tylko wirtualnie.
Cieszę się, że porozmawiałam z autorkami blogów i instagramowych profili, na które zaglądam, komentatorami moich wpisów z bloga i fejsbuka, autorami, których książki recenzowałam, oraz miłośnikami słowa pisanego, których nie udało mi się jeszcze połączyć z żadnym miejscem w sieci. Nie będę wymieniała wszystkich z imienia, bo na pewno kogoś pominę lub coś przekręcę, ale muszę wspomnieć, że cudownie było wyściskać Bookfę, której blog śledzę od samego początku. Oprócz Bookfy na poniższym zdjęciu pozują ze mną: Aga Szczepańska, autorka książek o Patce i Pepe oraz Alek Rogoziński, który napisał „Ukochanego z piekła rodem”. Świetni autorzy i świetni ludzie.
Przy okazji spotkania organizatorki zbierały książeczki dla dzieci z hospicjum Bursztynowa Przystań w Gdyni oraz zorganizowały mini wymianę książek wśród uczestników. Wzięliśmy też udział w quizie z rozpoznawania książek po okładce (tak, nasza grupa wygrała!) oraz daliśmy się sfotografować z książkami i bez nich. Tak, słowo książka występuje w tym akapicie zbyt często, ale inaczej nie da się opowiedzieć o tej imprezie dla czytelników. Tym bardziej, że do domu przyjechałam z dwiema torbami książek. Naskładałoby się na trzecią, ale tylu rąk nie mam, a do pociągu było daleko.
Kochane organizatorki – dziękuję!
Wiesz, ja zawsze uważam…, że gdyby nie było tylu wspaniałych ludzi, to ta impreza byłaby zupełnie inna. Jeśli chodzi o mnie to byłam już trzeci raz, i mam zamiar bywać tyle razy ile jeszcze będziemy to organizować, bo to jest coś pięknego i daje takiego pozytywnego kopa (przepraszam za wyrażenie), że jestem naładowana na długi czas. I poznajemy tylu cudownych ludzi jak chociażby TY.
Zaczynam żałować, że w poprzednich latach wygrało lenistwo i nie pojechałam 🙂
Kochane organizatorki się cieszą, że przyjechałaś i dziękują za tyle miłych słów.
Zobaczyć Cię wreszcie w realu to było COŚ 😉
Dla Was dokonałam prawe niemożliwego – wstałam o 6 rano w czasie urlopu 😉 To się nazywa ofiarność! Dzięki energii, którą wywiozłam z Sopotu, zwróciło się wszystko z nawiązką 🙂
Wspaniale było Cię poznać! Dziękuję, że przyjechałaś! A notesik od Ciebie jest super! 🙂