Ptaszyna, Dezso Kosztolanyi

WAB, 2011

Liczba stron: 195

Wybierając tę książkę kierowałam się głównie okładką oraz serią wydawniczą. Zupełnie nie znam się na literaturze węgierskiej i nazwisko pisarza dotychczas było mi obce. I mimo wszystko był to dobry wybór, a książka nie zawiodła moich nadziei.

Rodzinę Vajkay poznajemy w dniu wyjazdu ich jedynej córki, zwanej Ptaszyną, na tygodniowe wakacje u rodziny. Chociaż Ptaszyna ma już trzydzieści pięć lat, jest to pierwsze jej rozstanie z rodzicami. Trudno powiedzieć komu bardziej potrzebna jest stała obecność kobiety w domu. Rodzice pomimo wieku nie są niedołężni, ale emocjonalnie wydają się być mocno związani z córką. Doskwiera im jednak staropanieństwo Ptaszyny oraz jej … wygląd. Kobieta jest wyjątkowo szpetna. Z charakteru też nie jest najłatwiejsza – przede wszystkim jest skąpa. Ponadto, lubi narzucać swoją wolę. Nie trzeba oczywiście wspominać, że przy tym jest odludkiem.

Po rozstaniu na dworcu, podczas którego wylano morze łez, starsi państwo po raz pierwszy od bardzo dawna swobodnie mogą dysponować i czasem, i pieniędzmi. Na nowo odkryta wolność jest bardzo pociągająca. Tydzień bez Ptaszyny to tydzień niezwykły – obiady jedzone w restauracji w towarzystwie dawnych znajomych nie są tylko i wyłącznie posiłkiem, ale także okazją do pogawędek. Wieczór spędzony w teatrze odkrywa przed starszymi ludźmi świat, do którego od dawna nie mieli wstępu. Wyjście z domu wbrew Ptaszynie nie wchodziło bowiem w grę, a zabranie jej ze sobą z wielu względów również przedstawiało trudności. Starsi państwo z upływem dni odczuwają pewne wyrzuty sumienia związane z postępowaniem, którego ich córka by nie pochwaliła.

Główną osią fabuły są uczucia. Te okazywane na zewnątrz i sobie nawzajem oraz uczucia wstydliwie tłumione w sobie. Bo czy przystoi szanowanemu mężczyźnie wstydzić się brzydkiej i nieciekawej córki, która nie tyle co nie wyszła za mąż, ale nie miała nawet jednego poważnego kandydata do ręki? Czy powinien chodzić obok niej z podniesioną głową i udawać, że nie słyszy złośliwych uwag pod jej adresem? A może powinien odeprzeć je po męsku i policzyć się z wesołkami? Czy starsi państwo powinni dać się tak podporządkować swojej ukochanej córce? Co na tym zyskują? Co zyskuje Ptaszyna? Czy rekompensuje sobie w ten sposób brak własnej rodziny?

Lekki ton powieści i poruszone poważne problemy w tym przypadku bardzo do siebie pasują. Ironiczny styl autora oraz swoboda pisania są dodatkowymi atutami książki. Kosztolanyi przedstawia niewielkie miasteczko na Węgrzech z początków XX wieku, wraz z jego mieszkańcami, ich radościami i cotygodniowymi zwyczajami. To świetna i dająca do myślenia lektura, która rodzi wiele pytań i podaje niewiele odpowiedzi. Kto z Was lubi po zamknięciu książki przetrawiać ją jeszcze w sobie, powinien koniecznie przeczytać „Ptaszynę.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *