Rymowanki dla dużych dzieci, Wisława Szymborska

Wydawnictwo a5, 2003

Liczba stron: 58

Odkąd przeczytałam gdzieś, że istnieje taka książka, w której Wisława Szymborska bawi się słowem i tworzy rymowanki, zapragnęłam ją przeczytać. Długo nie mogłam tej książki namierzyć, potem o niej zapomniałam. Kilka dni temu, gdy przeczesywałam półkę z poezją w mojej bibliotece w poszukiwaniu „Lektur nadobowiązkowych”, namierzyłam i ten cieniutki tomik.

Chciałam być subtelna, wyrafinowana i uwrażliwiona na piękno słowa, czyli czytać sobie po kawałku i cieszyć sie tymi małymi porcjami rymowanek. No i poniosłam sromotną klęskę na tym polu – gdy książkę złapałam wieczorem, trzymając już głowę na poduszce, tak odłożyłam ją dopiero po przeczytaniu wszystkiego od początku do końca, z indeksem osób włącznie.

Szymborska podzieliła rymowanki i wierszyki na kilka grup. Pierwsze występują limeryki, które swoje istnienie zawdzięczają Brytyjczykom, choć świetnie sprawdzają się także przeniesione na grunt polski. Te zawarte w książce dotyczą różnych lokalizacji geograficznych oraz postaci znanych i nieznanych. Mnie wpadł w oko trochę frywolny limeryk o Mozarcie:

„Raz Mozarta bawiącego w Pradze

obsypały z kominka sadze.

Fakt, że potem, w pół godziny,

wymorusał aż cztery hrabiny,

jakoś uszedł biografów uwadze.”

Kolejną grupą rymowanek są tak zwane moskaliki, czyli wierszyki o słusznej karze spadającej na osoby twierdzące coś przeciwnego do zdania sarmatów. Z tym, że kara ta, najczęściej w formie nagłej napaści fizycznej, zawsze spada na winnego w okolicach przybytku bożego:

„Kto powiedział, że Hiszpanie

noszą czasem jakieś buty,

uzębionym być przestanie

pod dzwonnicą świętej Ruty.”

Nurt kulinarny w twórczości poetki przyjmuje formę „lepiejów”, dwuwierszy z akcentem przestrogi przed spożyciem podejrzanego dania :

„Lepsza ciotka striptizerka,

niż podane tu żeberka.”

Szymborska nie zapomina także o napitkach z grupy wyskokowych i przestrzega: „Od whisky iloraz niski, od śliwowicy torsje w piwnicy”. To jednak nie wszystko, co można znaleźć w tomiku. Autorka zamieściła w nim podsłuchane rozmowy, wierszyki ku pamięci krakowskich notabli związanych z literaturą, wyklejanki własnego autorstwa oraz dwie strony na radosną twórczość czytelnika w duchu lepiejów i innych form zawartych w książce. I tu mnie Pani Szymborska złapała, zamiast więc zasnąć grzecznie po odłożeniu przeczytanej książki, do późnej nocy łamałam sobie głowę nad rymami, sylabami i limerykami…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.