Liczba stron: 608
Książki Tany French są nazywane kryminałami psychologicznymi i jest to nazwa doskonale do nich pasująca. Jest zbrodnia, jest śledztwo prowadzone przez dubliński wydział zabójstw, ale nie ma pościgów, fajerwerków, mocowana się z przestępcą. Są za to długie rozmowy, szczegóły, detale, retrospekcje. Tego kto zabił, można aresztować, jeśli uda się wygrać z nim rozgrywkę psychologiczną.
Na terenie elitarnej szkoły dla dziewcząt ponad rok wcześniej znaleziono zamordowanego chłopca z pobliskiej analogicznej szkoły dla chłopców. Śledztwo, które wydawało się z początku proste, utknęło w martwym punkcie i policja nikomu nie postawiła zarzutów. Gdy na policję zgłasza się nastolatka z kartką z napisem „wiem, kto go zabił”, którą ktoś anonimowo przylepił na szkolnej ścianie sekretów, policjantka prowadząca to śledztwo wietrzy dla siebie kolejną szansę. Pomaga jej ambitny policjant z wydziału spraw niewyjaśnionych – ma nadzieję, że dzięki temu uda mu się awansować do wydziału zabójstw. Oboje wiążą wielkie nadzieje na przełom w sprawie i nie liczą godzin spędzonych w szkole św. Kildy.
Tylko osiem dziewcząt miało szansę zawieszenia kartki na tablicy, więc to one są przesłuchiwane. Okazuje się, że są to dwie antagonistyczne paczki – grupa Joanny oraz grupa Julii. Któraś z tej ósemki wie, kto zabił, ale jak wydobyć z nich tę informację? Czwartoklasistki to wytrawne intrygantki umiejące przewiedzieć kilka ruchów w przód, doskonale wytrenowane przez lata życia w internacie, podrzucają tropy i kierują uwagę policji na swoje przeciwniczki. Potrzeba dużo cierpliwości, czasu, rozmów, by dotrzeć do prawdy. A czas nagli, lada chwila sprawą zainteresują się wysoko postawieni rodzice oraz gazety. Trzeba tę zagadkę rozwikłać przed upływem dnia.
Autorka zastosowała bardzo ciekawy zabieg – przeplata rozdziały dotyczące przesłuchań, rozdziałami z zapisem zdarzeń prowadzących do śmierci chłopca. Tak więc jest to książka nie tylko kryminalna, lecz również ma elementy powieści młodzieżowej. Głównym tematem są przyjaźń oraz społeczne dostosowanie. Grupa Julii składa się z autentycznie zaangażowanych dziewczyn, które są ze sobą bardzo blisko, nie dlatego, że dzięki temu czują się bezpieczniej w internacie, lecz dlatego, że darzą się siostrzaną miłością. To uczucie daje im siłę, żeby przeciwstawiać się aroganckiej Joannie i jej trzem klakierkom i popychadłom. Policjantom nie będzie łatwo rozwikłać splątanych nici powiązań pomiędzy grupami oraz pojedynczymi dziewczynami, ale okaże się to konieczne, by dowiedzieć się, kto i dlaczego zabił.
W warstwie fabularnej nie dzieje się zbyt wiele – cały czas trwają przesłuchania lub rozmowy policjantów zmierzające do podsumowania dotychczasowych ustaleń. Jednak książka jest całkowicie absorbująca. Nawet gdy ją odkładałam, cały czas siedziała mi w głowie, jakbym była jedną z osób prowadzących to dochodzenie. Jedynym sposobem na uspokojenie rozszalałych myśli był powrót do lektury, by poznać kolejne fakty, by pociągnąć kolejną luźną nić prowadzącą do sedna. Tak jak pozostałe książki autorki, ta również jest wspaniała, choć na pewno nie spodoba się każdemu (co absolutnie nie jest jej wadą). Uwierało mnie w niej tylko jedno: wydaje mi się zupełnie zbędne wplatanie wątku „paranormalnego”. Jestem w stanie zrozumieć, że wśród kilkuset zamkniętych w internacie dziewcząt może dochodzić do ataków paniki lub histerii z powodu rzekomego pojawienia się ducha zabitego chłopaka, ale to nie wszystko w tym temacie, co zaserwowała autorka. I to jest jedyny minus tej książki. Tak czy owak bardzo mocno ją polecam!
Inne książki autorki:
Zdążyć przed zmrokiem (KLIK)
Kolonia (KLIK)
Właśnie czytam „Zdążyć przed zmrokiem” i muszę zgodzić się z Tobą. Akcja nie pędzi jak szalona, a wszystkie czynności są pokazane z niezwykłą dokładnością. Ciekawe jest to, że autorka postawiła na warstwę psychologiczną, a nie na dynamikę i zagmatwanie fabuły. i podobnie jak Ty nie potrafię oderwać się od książki. Prawdopodobnie gdyby nie praca, to przesiedziałabym cały dzień z powieścią i herbatą 🙂
To wszystko, co pisze, jest takie INNE, niezużyte jeszcze przez pierdylion pisarzy. Zastanawiam się właśnie czy sięgnąć teraz po najnowszą – Trespasser, czy cofnąć się do tych dwóch przetłumaczonych na polski, których jeszcze nie przeczytałam.
Mnie ta książka strasznie nudzila. Za dużo opisów, analiz, retrospekcji, co więcej jestem już za stara na czytanie o problemach nastolatków. W podobnym tonie napisane są inne powieści Tany French, poza Kolonią, i dla mnie akcja w nich zdecydowanie biegnie zbyt wolno.
A ja uwielbiam dzielenie włosa na czworo 🙂 Znacznie gorzej odnajduje się w powieściach kryminalnych typu zabili go i uciekł, bang-bang, pif-paf 😉 Teraz czytam następną jej powieść i jest jeszcze więcej gdybania, kręcenia się w kółko, dywagacji i snucia teorii, czyli jestem w swoim żywiole. A Tobie odradzam Trespassera 😉