Czarna Owca, 2013
Liczba stron: 400
Z jednej strony uwielbiam cykle kryminalne – mogę się przywiązać do bohaterów, mam pewność, że po kilku dobrych książkach nie natknę się na gniota, przyzwyczajam się do sposobu narracji danego autora. Z drugiej strony, cykle wielotomowe wydają się kulą u nogi, wciąż istnieje obawa, że wydawca przestanie wydawać kolejne tomy albo że przeczytam tomy w złej kolejności. Staram się więc nie zaczynać zbyt wielu serii, a te, które polubiłam czytać do końca. Jedną z nich jest szwedzki cykl o Drużynie A autorstwa Arne Dahla. To zdaje się już szósta książka, którą przeczytałam i uważam, że wszystkie, oprócz pierwszej, zasługują na pochwałę.
Tu zaszła zmiana. Drużyna A, specjalna sekcja policji do spraw przestępczości międzynarodowej i spraw beznadziejnych, żegna swojego przełożonego, który odchodzi na emeryturę. Miejsce po nim zajmuje Kerstin, która wcześniej pracowała z Hjelmem. Ten natomiast dostaje awans i zajmuje kierownicze stanowisko w wydziale bezpieczeństwa wewnętrznego. Zmiany personalne w Drużynie A zbiegają się z wysypem wielu intrygujących spraw. Wszyscy są zajęci, przesłuchują, przeszukują archiwa, sporządzają portrety pamięciowe i podróżują – m.in. do Poznania! Dopiero po pewnym czasie orientują się, że ich śledztwa łączą się ze sobą.
Wydaje mi się, że książki Dahla albo się lubi, albo się je porzuca po kilkudziesięciu stronach. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, choć nie zaprzeczę, że pewne elementy zawsze mnie irytują lub niecierpliwią. Są to te miejsca, kiedy narrator zagląda w prywatne życie wszystkich członków zespołu śledczego, opisując co każde z nich robi w danym momencie, z kim i gdzie przebywa. Jest to dość osobliwy zabieg, szczególnie na początku przygody z Drużyną A, kiedy jeszcze nie kojarzymy wszystkich postaci i ich sytuacji rodzinnej.
Jakby nie patrzeć część zatytułowana „Sen nocy letniej” (nawiązanie do sztuki Szekspira nie jest przypadkowe) to dobry, wciągający kryminał, w którym dużo się dzieje. Nie koncentruje się on jednak tylko na pościgu za mordercą, lecz ma pewną wartość dodaną – opowiada o tym jacy są Szwedzi, z jakimi problemami się borykają, jak radzą sobie w życiu. Dodatkowo, autor sprawnie konstruuje przekonujące portrety psychologiczne bohaterów. Rozczarowuje jednak zakończenie – brakuje odpowiedzi na bardzo istotne pytanie – skąd morderca wiedział to, co wiedział o swoich ofiarach i osobach, które zostały przez niego uwikłane w dochodzenie. Bo to, że wiedzę miał ogromną, nie podlega dyskusji. Zabrakło mi tej klamry spinającej całą powieść i oczywiście jako złośliwa czytelniczka od razu pomyślałam, że autor sam nie wiedział jak wybrnąć z tak przemyślnie skonstruowanej intrygi, więc przemilczał ten istotny element.