Jak zapewne wiecie, nie oglądam seriali, ale z wielką przyjemnością poznaję losy serialowych bohaterów w powieściach, które stały się kanwą dla filmów. Aktualnie zapoznaję się z cyklem o Verze Stanhope i młodym sierżancie Joe Ashworthcie. Za mną trzy pierwsze tomy i mam wrażenie że z książki na książkę autorka, Ann Cleeves, wymyśla coraz ciekawsze intrygi kryminalne.
Liczba stron: 352
„Przynęta”, która rozpoczyna cykl zaczyna się dość niemrawo. Przez połowę książki to powieść obyczajowa. Co prawda na pierwszych stronach pojawia się trup, ale wszystko wskazuje na to, że nie jest to morderstwo. Potem długo śledzimy perypetie trzech kobiet, które w położonym na odludziu domu prowadzą badania naukowe w terenie. Ich wynik ma zadecydować o budowie w okolicy kopalni. Badaczki nie są zbyt przyjaźnie do siebie nastawione, dochodzi do częstych konfliktów. Ponadto każda z nich coś ukrywa przed innymi. W końcu, jedna z nich ginie. Dopiero wtedy, czyli w połowie książki, wkracza do akcji Vera Stanhope i dość niekonwencjonalnymi metodami próbuje rozwikłać splątane nici losów trzech kobiet i ich rodzinnych powiązań. W skrócie, pozostałe przy życiu badaczki zostają przynętami.
Liczba stron: 320
Spokojną prowincjonalną miejscowością wstrząsa wieść, iż w więzieniu zabiła się odsiadująca karę więzienia Jeanie Long, która dziesięć lat wcześniej została skazana za zabójstwo nastolatki – córki swojego wiele starszego kochanka. Vera Stanhope rozpoczyna nowe śledztwo, jako że niespodziewanie pojawił się świadek, który mógłby zapewnić Jeanie Long alibi na czas zbrodni. Emma Benett, która niedawno wyszła za mąż i urodziła dziecko, bardzo przeżywa tę sytuację. Zamordowana nastolatka była jej przyjaciółką i to ona znalazła ciało. Wracają wspomnienia, budzą się uśpione lęki. Wkrótce ginie ktoś jeszcze. Na domiar złego okazuje się, że wszyscy coś ukrywają i zachowują się co najmniej irracjonalnie. To nie jest łatwe śledztwo.
PS. Wkurzała mnie ta Emma – zachowywała się jakby była naiwnym dzieckiem, w złym tego słowa znaczeniu. Nie miała w sobie radości, tylko ciągły smutek i zdziwienie światem. Po prostu mimoza. Stanowczo nie lubię takich postaci, podobnie jak nie lubię takich ludzi.
Liczba stron: 320
Jak dotąd najciekawsza i najbardziej zakręcona odsłona cyklu. Zaczyna się strasznie. Po powrocie z pierwszej od lat imprezy, samotna matka znajduje swojego nastoletniego syna martwego w wannie. W wodzie pływają również kwiaty. Wkrótce w podobny sposób ginie studentka – jej zwłoki leżą w zagłębieniu skalnym i również są otoczone kwieciem. Vera jest przekonana, że musi być między nimi jakiś związek. Najpierw jednak postanawia przyjrzeć się grupie sympatycznych obserwatorów ptaków, którzy znaleźli ciało dziewczyny. Czeka ją wiele niespodzianek i zaskoczeń.
Vera Stanhope jest postacią charakterystyczną – zadziwia jej wygląd oraz zachowanie. Jest wysoka, potężnie zbudowana, ubiera się co najmniej dziwacznie, cierpi na chorobę skóry, więc zimą i latem biega w spódnicach i z gołymi nogami. Zachowuje się bezpośrednio, lubi sobie wypić kielicha, przesłuchania woli prowadzić w formie ploteczek, choć gdy trzeba, potrafi porządnie przydusić delikwenta. Jest samotnikiem, osobą, która czuje, że przegrała swoje życie. Aż dziw bierze, że tak jej przypadł do gustu poukładany, elokwentny, młody Joe Asworth, który pracę dla wymagającej szefowej dzieli z obowiązkami rodzinnymi, co chwila rodząc z żoną dzieci.
Znacie serial? Znacie książki? Jeśli nie, a podobają Wam się takie prowincjonalne kryminały, gdzie akcja rozgrywa się albo na odludziu, albo w zamkniętej, wiejskiej społeczności, koniecznie powinniście sięgnąć po powieści Ann Cleeves.
Czytałam też „Biel nocy” tej autorki. Zapraszam tutaj.