Sezon niewinnych, Samuel Bjørk

sezon-niewinnychSonia Draga, 2016

Liczba stron: 464

W literaturze bardzo pasują mi norweskie klimaty, cenię norweskich autorów powieści kryminalnych, jak i tych, którzy specjalizują się w literaturze pięknej. Stąd wybór powieści Bjorka, polecanej na okładce przez Jo Nesbo, był tylko kwestią czasu.

Gdy przypadkowy przechodzień znajduje powieszone na drzewie zwłoki dziewczynki ubranej w sukienkę dla lalek, cała norweska policja zostaje postawiona w stan gotowości. Teatralność tego potwornego czynu wskazuje na to, że sprawa będzie trudna, a przeciwnik przebiegły. Dlatego też władze postanawiają powołać do zespołu  policjantów skompromitowanych przy innej sprawie, lecz obdarzonych intuicją oraz bardzo doświadczonych w najróżniejszych sytuacjach. To dobry pomysł, ponieważ dość szybko para detektywów znajduje związek z inną, niewyjaśnioną sprawą – kilka lat wcześniej ze szpitala uprowadzono noworodka, dziewczynki ani sprawcy nie odnaleziono mimo szeroko zakrojonego śledztwa. Niestety, mimo intensywnej pracy całego zespołu wkrótce pojawiają się kolejne ofiary oraz porwania dzieci.

W międzyczasie śledzimy jeszcze inne wątki – kłopoty komisarza z matką, która przebywa w domu opieki; dziwną sektę religijną, która wymaga od członków całkowitego posłuszeństwa i wiemy, że coś z czymś się połączy w jedną, logiczną (oby!) całość. Autor podrzuca też mniej subtelne tropy – giną sześcioletnie dziewczynki i dziwnym trafem jedyna wnuczka policjanta ma również sześć lat, więc od razu wiemy, co będzie dalej. Bardzo tego nie lubię, tym bardziej, że zawsze giną inni, a krewni policjantów w ostatniej chwili są uratowani (oprócz jednej książki, nie przypominam sobie odwrotnej sytuacji).

Akcja trochę meandruje, krąg podejrzanych robi się coraz mniejszy, a finałowa scena jest bardzo dramatyczna i pełna sensacyjnych zwrotów akcji. Miałam wrażenie, że autor napakował do książki za dużo, stąd na niczym nie skupia się tak jak trzeba, poza tym utkał ją z ogranych motywów. Niemniej jednak czyta się dobrze, akcja pędzi, trudno odłożyć książkę i pomimo zastrzeżeń nie da się jej porzucić bez żalu. Uważam jednak, że Jo Nesbo nie musi się bać, że Samuel Bjork zagrozi jego pozycji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *