Siedem kolorów tęczy, Monika Sawicka

Wydawnictwo Magia Słów

Liczba stron: 458

Okładka książki oraz jej tytuł przyciągają wzrok. Mój przyciągały już od dawna, więc chętnie zgodziłam się zrecenzować tę książkę na prośbę wydawcy. Czego się spodziewałam? Chyba przede wszystkim wciągającej, babskiej, trochę rzewnej historii o miłości. Okładka wszak sugeruje tematy damsko-męskie. Jakoś nigdy nie zajrzałam do książki przeglądając półki w księgarni, więc nie miałam pojęcia, czego oczekiwać.

Pierwsze strony powieści już zasiały we mnie niepokój odnośnie zawartości książki – autorka hojną ręką cytuje Coelho, Whartona, Wiśniewskiego i piosenkę Piaska – a to moje główne wyznaczniki kiczu w literaturze i sztuce. Każdy z wyżej wymienionych panów do perfekcji opanował granie na uczuciach i nadużywanie WIELKICH słów w przyziemnych kontekstach.

Sawicka opowiada historie dwóch kobiet, obie pełne tragedii, śmiechu przez łzy i tak zwanej mądrości życiowej. Oba wątki nie łączą się ze sobą, choć historie w książce opowiadane są równolegle – jedna dotyczy kobiety opuszczonej przez męża po tragicznej śmierci ich młodszego dziecka, druga wakacyjnego romansu, który mógłby przerodzić się w coś więcej, gdyby nie pewne przeszkody. Szczególnie ta pierwsza historia ma duży potencjał, odpowiednio rozwinięta mogłaby stać się poczytną powieścią.

W takiej formie, jak w „Siedmiu kolorach tęczy” traci jednak całą magię. Autorka uwzięła się na cytowanie, przytaczanie, pouczanie – długie fragmenty książki to: wypracowania szkolne prosto z sieci, wykłady o ezoteryce, streszczenia głupawych poradników, cytaty z Coelho, przydługie listy Sobieskiego do Marysieńki, przedrukowany reportaż o tureckich prostytutkach prosto z Wysokich Obcasów (czytałam, jak się tylko ukazał) itp. Jedną trzecią objętości książki zajmują zwycięskie utwory amatorów, którzy nadesłali swoje prace na konkurs. Powieść Sawickiej ma około 300 stron, z czego jakieś 200 to cytaty i streszczenia. Szkoda, że Sawicka zarzuca swoich czytelników inspiracjami, z których sama czerpie, ja wolałabym raczej poczytać, co autorka potrafi sama napisać, bo niewątpliwie ma dobre pomysły na fabułę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *