Śmierć pszczelarza, Lars Gustafsson

Lars Westin jest emerytowanym nauczycielem wiejskim. Jest w średnim wieku, rozwiódł się z żoną kilka lat wcześniej, zajmuje się hodowlą pszczół i prowadzi bardzo nieskomplikowane życie samotnika.

Silne bóle sprawiają, że udaje się do przychodni, by odbyć tam serię badań, jednakże nie ma odwagi zajrzeć do koperty, by dowiedzieć się, co mu dolega. Podejrzewa raka, ale aby pozostawić sobie nadzieję, kopertę z zawiadomieniem rzuca do ognia.

Od tej pory jego dni odmierzane są kolejnymi bolesnymi atakami. Wciąż jednak prowadzi aktywne życie, ale nie stara się nadać swojej egzystencji jakiegoś sensu – nie podejmuje nowych wyzwań i odchodzi powoli, tak jak powoli i skromnie żył. W tych ostatnich miesiącach powraca głównie do przeszłych zdarzeń, a swoje spostrzeżenia na bieżąco notuje.

Najciekawsze wydały mi się uwagi dotyczące jego nieudanych związków z kobietami: „Problem  z tymi kobietami polegał na tym, że czuły, iż chciałem o wiele za mało. Kobiety są gotowe na wszystko, jeśli czują, że się tego chce. Chciałem o wiele za mało. Przez całe moje życie. Ludzie nie mieli nigdy uczucia, że mam do nich jakąś sprawę.”

Lars umiera dyskretnie, tak jak dyskretnie żył nie obciążając nikogo swoimi problemami.

Książkę warto przeczytać, bo to opowieść o normalności. Ja ją odbieram jako przeciwwagę do współczesnego świata, w którym wszystko jest na sprzedaż a porody, śluby, śmierć to wydarzenia medialne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.