Stulecie, Herbjorg Wassmo

Smak Słowa, 2014

Liczba stron: 517

„Stulecie” jest powieścią biograficzną – Herbjorg Wassmo sięga po historie rodzinne i przedstawia losy swoich krewnych na przestrzeni stu lat. Inspiracją do napisania tej książki stał się obraz wiszący w  katedrze na Lofotach, na którym uwieczniono postać jej prababki. Dodatkowym bodźcem było to, że urodziła się ona równo sto lat przed autorką, więc rozpoczyna stulecie silnych kobiet, które przeprowadziły ród z XIX do XXI wieku.

Po takim wstępie można spodziewać się linearnej konstrukcji książki, lecz tu powieść nas zaskakuje po raz pierwszy. Pisarka przeplata losy prababki Sary Susanne, jej najmłodszej córki Elidy oraz Hjordis – swojej matki. Pojawia się również mała Herbjorg i jej dzieciństwo, którego nie można nazwać sielskim. Po raz drugi zostajemy zaskoczeni tym, że autorka pisze wielką powieść nie uciekając się ani do wielkich słów, ani do heroicznych czynów. Książka opowiada o sprawach zwykłych, o codzienności kobiet zmagających się z trudami życia na dalekiej północy, z narodzin i śmierci, z namiętności i obowiązku.

Sara Susanne i Elida to dwie silne kobiety, które od życia pragną trochę więcej niż przypadło im w udziale. Ich dni upływają na żmudnej, niekończącej się pracy przy dzieciach, które rodzą niemal rok po roku. W natłoku spraw związanych z wychowywaniem, zarządzeniem domem, nie mają nawet chwili czasu na zebranie myśli, a ich wolność jest tylko pozorna. Kobiety te pogodziły się z losem, który same sobie wybrały, nie mając prawie żadnych alternatyw. Jedna z nich za mąż wyszła z obowiązku, druga z miłości. Zaskakujące jest, że mimo tego ich losy niewiele się od siebie różnią.

Obie pragną jakieś odmiany, intelektualnych bodźców i rozrywki, by choć przez chwilę być sobą. Sara Susanne znajduje porozumienie i otwiera się przed człowiekiem, który intelektualnie ma jej więcej do zaoferowania niż jej wiecznie zapracowany, choć dobry mąż. Elida natomiast marzy o poznawaniu świata, więc gdy ma okazję wyjechać na trochę z Lofotów, robi to, kładąc na szali swoją przyszłość. Hjordis wydaje się być bardziej naiwna niż jej babki, lecz o jej życiu i wyborach, jakich musiała dokonać wiadomo najmniej.

Nie wiem jak to się dzieje, że najpiękniejsze rodzinne sagi piszą Skandynawowie. Nie wiem jak to możliwe, że człowiek z wypiekami na twarzy czyta książkę, która nie zawiera w sobie, żadnych elementów sensacyjnych, a tylko urywki życia kobiet zamieszkujących nieprzyjazne rejony Norwegii. Wiem jedno, Herbjorg Wassmo pisze w taki sposób, że czytelnik staje się częścią opowieści, niewidzialnym świadkiem opisanych zdarzeń, dlatego wszystko, o czym czyta dotyka go osobiście. „Stulecie” to jedna z powieści, która zostaje w pamięci na długo.

PS.

Jeśli czytaliście wywiad z autorką publikowany miesiąc temu w Wysokich Obcasach, lepiej o nim zapomnijcie przed przystąpieniem do lektury (zdradza stanowczo zbyt dużo). Mnie na szczęście coś tknęło i gazetę odłożyłam na potem. Wywiad przeczytałam dopiero tuż przed końcem książki, więc uchroniłam się przed spoilerami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *