Skrzat, 2017
Liczba stron: 352
Arkadiusz Niemirski specjalizuje się w lekkich, zabawnych historiach z wątkiem kryminalnym. Wielu z nas zna go jako kontynuatora serii o Panu Samochodziku. „Pasztetowe wakacje” to historia nieco zwariowana, choć niesie ważne przesłanie.
Bezrobotny prawnik Robert zatrudnia się w agencji detektywistycznej. Traktuje to bardziej jako przygodę i rodzaj rozrywki, jednak szybko przekonuje się, że praca jest trudniejsza i groźniejsza niż mu się wydawało. Jest przekonany, że ktoś go śledzi, więc na pewien czas wprowadza się do domu przyjaciela i zajmuje krnąbrną Brygidką – małpką, która zdaje się wyczuwać ludzkie nastroje i jest wierną towarzyszką przygód. I rzeczywiście dzieje się coś złego. Niepokoi go seria pożarów na fermach hodowców gęsi, tajemnicza dziewczyna, która pojawia się za sprawą jego ciotki, a także pewne zaginięcie. Postanawia bardziej zaangażować się w śledztwo i dowiedzieć się, co kryje się za serią dziwnych zdarzeń.
Nie jest to typowy kryminał, lecz powieść z zagadką. Poszukiwania zawiodą Roberta w miejsca, o których nie miał pojęcia, otworzą mu oczy na pewne sprawy i uświadomią, jak okrutni, zawistni i chciwi potrafią być ludzie interesu. Po przeczytaniu sklasyfikowałam tę książkę jako kryminał ekologiczny, chociaż nie mam pojęcia, czy ktokolwiek stworzył wcześniej taką kategorię. Zrobiłam to z kilku względów, jednak najbardziej oczywistym jest tu proces produkcji tytułowego pasztetu.
Wydarzenia i bohaterowie nie są zbyt realistyczni (no bo powiedzcie, kto z was trzyma w domu oswojoną małpę), ale w końcu jest to książka, która ma bawić i skierowana jest do młodszego czytelnika (choć niekoniecznie!), ma zabrać go w szaloną jazdę, po drodze delikatnie czegoś nauczyć i rozśmieszyć. Dla tych, którzy cenią przygody, w literaturze szukają sposobu na odprężenie i oderwanie od codzienności „Pasztetowe wakacje” będą wyborem idealnym.