Bosz, 2012
Liczba stron: 80
Dwory zawsze kojarzą mi się z polskim krajobrazem, akcją wielu powieści i miejscami, w których przebywali znani pisarze oraz inne wybitne postaci. Któż z nas nie słyszał o dworze w Czarnolesie? Kto nie zna jednego czy dwóch przykładów dworów, które przetrwały wojny oraz kilkadziesiąt lat zaniedbań Polski Ludowej? Starsi członkowie naszych rodzin pamiętają i te dwory, które zostały odebrane prawowitym właścicielom, a następnie waliły się i sypały w imię tego, że co wspólne, to niczyje.
W niniejszym albumie mamy zbiór starych fotografii dworów. Większość z nich to dobra położone w Małopolsce i Wielkopolsce, inne znajdują się na terenach wschodnich pomiędzy Wilnem a Lwowem (na końcu znajduje się mapka – brawo!). Książka opatrzona jest krótkim wstępem autorstwa Jana K. Ostrowskiego, który przedstawia funkcje dworów oraz przyczyny zagłady cywilizacji związanej z tymi domostwami. W głównej części książki znajdują się fotografie wraz z krótkim opisem, na który składają się informacje o położeniu dworu, jego właścicielach oraz losach.
Uwielbiam fotografię znajdującą się na okładce. Mogłabym się w nią wpatrywać bez końca. Jest najbardziej nastrojową i oddającą charakter dworu reprodukcją znajdującą się w tym albumie. Widać na niej, że dwór żył, mieszkali w nim ludzie mający jakieś konkretne zainteresowania, typowe dla tego stylu życia. Wiele dworów otoczonych było ogrodami oraz parkami krajobrazowymi, a ich właściciele spędzali wole chwile na polowaniach. Mała dziewczynka w białej haftowanej sukience wprowadza tchnienie świeżości w obraz. Wygląda na to, że fotografia nie była pozowana.
Wpatrywałam się uważnie we wszystkie zdjęcia aby uchwycić na nich ludzi zamieszkujących czy przebywających we dworze. Na większości fotografii ludzi w ogóle nie ma, a budynki są różne. Jedne urocze, inne dość paskudne za sprawą dobudówek czy klasycystycznych portyków. Te z ludźmi są najczęściej pozowane, a postaci znajdują się daleko i trudno dostrzec ich twarze. Widać jednak ubiory z epoki, gdzieś tam majaczy zaparkowany zabytkowy samochód, na stoliku we wnętrzu odlotowy telefon, stolik, na którym zostały filiżanki i gazety. Wszystko to nadaje fotografiom innego wymiaru, a także sprawia, że żal tamtych czasów i tych miejsc.