Wracam ! Ale nie wiadomo jeszcze, czy z przytupem

Skoro już mam tego bloga, za którego regularnie płacę, a nie używam, to może zacznę w końcu coś tu pisać 🙂

Na początek powklejam (trochę przerobione) recenzje książek, które raz w tygodniu dodaję na instagramie (agnieszka_kalus).

A jeśli jesteśmy złoczyńcami (M. L. Rio)– Fenomen wśród młodszych (ode mnie) czytelników, którego nie rozumiem. Do lektury zostałam namówiona przez nastolatkę, ale według mnie jest to pretensjonalne czytadło z aspiracjami, w którym niewiele się dzieje. Niby gdzieś tam pojawia się trup, ale nikt nie docieka, kto jest sprawcą – co zaskakujące, bo grupa studentów, do której należał martwy chłopak, określa się mianem rodziny i deklaruje dozgonne oddanie i solidarność z każdym jej członkiem. I do tego ci młodzi ludzie mówiący do siebie Szekspirem…żenada. Nie czuć żadnych emocji i namiętności. Nadęte, pompatyczne i po prostu nudne.

Wydarzenia życiowe (K. Waclawiak) – Zdołowana, znudzona życiem kobieta próbuje odnaleźć się w roli asystentki dla osób pragnących ukrócić swoje cierpienie. Nie wiem, czy to legalny proceder, ale ma asystować przy samobójstwach. Przy okazji chciałaby zawczasu przeżyć żałobę po rodzicach, którzy jeszcze żyją. Nie lubię bohaterki. Zachowuje się impulsywnie i jest podatna na wszelkie uzależnienia – do końca też nie wiem, co ją tak w życiu poturbowało, że jest aż tak neurotyczna.

Rzeczy, o których nie rozmawiałyśmy, kiedy byłyśmy dziewczynami (J. Vanasco) – Zgwałcona przez przyjaciela dziewczyna po latach zostaje pisarką i chce napisać reportaż/wspomnienia o ich relacji i zdarzeniu, które ją zakończyło. Zastanawia się, czy powinna oddać głos sprawcy. Przygnębiająca historia o ofierze i sprawcy, ale niestety trochę przegadana, przez co traci impet i siłę rażenia.

Pokolenie zmiany (J. Suchecka) – O pokoleniu Z, czyli osobach, z którymi przebywam w godzinach pracy przez 10 miesięcy w roku. Częściowo się zgadzam ze spostrzeżeniami autorki, ale nie podobało mi się, że oddaje głos jedynie aktywistom, wolontariuszom i działaczom. Co z resztą, którą stanowi większość?

Byk (S. Twardoch) – Napisana w formie dramatu historia upadku człowieka. Padło na niego, to on został skompromitowany i musi teraz się bronić. Szkopuł w tym, że nie chce się bronić. Z każdą chwilą narasta w nim bunt i chęć wykrzyczenia światu, że składa się z hipokrytów. No i oczywiście, jak to u Twardocha, jest tu też kwestia śląskości i polskości. Bardzo mi się podobała.

Nasza klasa, Tadeusz Słobodzianek

Słowo/Obraz Terytoria, 2010

Liczba stron: 112

Dramat Słobodzianka ma jedną rzecz wspólną z Naszą klasą.pl – mimo tego, że w dzieciństwie postaci należą do tej samej zbiorowości, czyli klasy szkolnej, niewiele ich łączy w późniejszym życiu. Po latach został tylko powierzchowny sentyment. Autor książki oparł fabułę na faktach zaczerpniętych z powieści i filmów dotyczących masakry ludności żydowskiej w Jedwabnem.

Dzieci polskie i żydowskie, które chodziły razem do szkoły powszechnej, uczyły się tych samych piosenek, które jak klamra spinają wszystkie czternaście lekcji, części dramatu. Miały także wspólne marzenia i wspólne zabawy – słowem nic nie zapowiadało tragedii, która nastąpiła w latach późniejszych. W czasie wojny, podczas gdy dzieci z  klasy, o której mowa, wkroczyły już w dorosłość, ich miasto zostało zajęte przez wojska radzieckie, a następnie Niemców.

Wówczas, na początku lat czterdziestych ujawnia się słabość charakterów i brak więzów międzyludzkich – jedni na drugich zaczynają donosić, współpracować z najeźdzcą, czerpać korzyści ze zdrady. Tak naprawdę jednak zło, do kulminacji którego doszło w 1941 roku, nie zostało bezpośrednio sprowokowane przez okupanta. Na światło dzienne wydobyły się najgorsze cechy polskiej części klasy – cwaniactwo, buta, źle rozumiane poczucie sprawiedliwości i wspólnoty. Późniejsze lata to dla pozostających przy życiu okres, kiedy najważniejszym celem staje się zachowanie tajemnicy i uniknięcie kary za popełnione zbrodnie.

Słobodzianek nie używa wielkich słów, nie odwołuje się do autorytetów, nie grzmi ani nie poucza. Przy użyciu skromnych środków stylistycznych pisze dramat, którego treść wwierca się w umysł. Pokazuje, że nie mamy prawa uważać się za naród wybrany i skrzywdzony, tylko dlatego, że udało nam się wyjść z rozbiorów i dwóch wojen. Jesteśmy narodem jak każdy inny, w którym dobro miesza się ze złem, ludzie prawi mieszkają tuż obok takich, którzy nie znają norm etycznych i moralnych. Należy to przyjąć za normę i zrozumieć, iż nie ma sensu wywieszać sztandarów, drzeć szat i próbować przekrzyczeć tych, którzy uważają Polaków za mesjaszy narodów. Właśnie ci ludzie swoim zadęciem i wywyższaniem się nad innymi doprowadzają do tragedii, których nie zatrze czas, nie rozgrzeszą okoliczności, nie zapomną ci, którym udało się przetrwać.