Archiwa tagu: literatura japońska

Sześć cztery, Hideo Yokoyama

Wydawnictwo Literackie, 2018

Liczba stron: 752

Tłumaczenie: Łukasz Małecki

Powieść bardzo szybko zdobyła status bestsellera w Japonii, gdzie w niecały tydzień sprzedało się ponad milion egzemplarzy. Dzięki takiemu rozgłosowi książka trafiła również do Europy. Czy „Sześć cztery” będzie tutaj takim hitem? Wątpię.

W 1989 roku porywacz uprowadza siedmioletnią dziewczynkę i żąda okupu. Mimo zapłacenia niemałej sumy, dziecko zostaje znalezione martwe. Teraz, po czternastu latach sprawa o kryptonimie Sześć Cztery nadal nie jest rozwiązana, dawno utraciła priorytet, nie ma nowych śladów, pracujący przy niej policjanci przeszli na emeryturę lub do innych wydziałów. Za rok ulegnie przedawnieniu, z czym wielu nie potrafi się pogodzić. Do wydziału zabójstw ma przyjechać szef policji, więc na wszystkich pada strach, gdy okazuje się, że w planach jest wizyta w domu rodziców zamordowanego dziecka. Co planują przełożeni w związku z tą znaną, nierozwiązaną sprawą?

Yoshinobu Mikami stoi na czele działu policji ds. kontaktów z mediami. Osobiście boryka się ze stratą, ponieważ kilka tygodni wcześniej uciekła z domu jego nastoletnia córka. Każdego dnia obawia się najgorszego – że będzie musiał zidentyfikować jej ciało. Mikami musi przygotować wizytę przełożonego, ale na drodze stoją mu konflikty z prasą, która zamierza zbojkotować to wydarzenie. By dobrze się przygotować do swojego zadania, wraca do sprawy Sześć Cztery. Sam był jednym z policjantów, którzy brali udział w akcji przekazania okupu i czuje osobistą odpowiedzialność za porażkę tego śledztwa.

Wszystko byłoby fajnie, gdyby to był kryminał i gdyby sprawa Sześć Cztery rzeczywiście była głównym wątkiem tej powieści. Kryminału jest tu co najwyżej 20%, reszta to przepychanki policji z prasą oraz wewnętrzne rozgrywki o wpływy pomiędzy poszczególnymi wydziałami miejscowej policji. Owszem, przez pewien czas z zainteresowaniem i coraz większym zdziwieniem czytałam o stosunku prasy do policji. Zawsze wydawało mi się, że Japończycy okazują sobie duży szacunek. Nic bardziej mylnego! Bluzgi, wrzaski, a nawet rękoczyny to nic zaskakującego w stosunkach pomiędzy przedstawicielami tych dwóch zawodów. Druga rzecz to brak regulacji dotyczących ujawniania i utajniania danych osób zamieszanych w przestępstwo, zarówno ofiar jak i sprawców. Trzecia, to protekcjonalny stosunek do kobiet w policji i nie tylko.

Nie męczyłam się podczas lektury, przeczytałam te siedemset stron zaskakująco szybko, choć z coraz większym zniecierpliwieniem i niesmakiem. Książce dobrze przysłużyłoby się wycięcie kilkuset stron, które niewiele wprowadzają do akcji i wciąż maglują ten sam temat. Wszyscy w tej książce podobnie się nazywają, więc łatwo się pogubić, co również przy tylu stronach jest nieco irytujące.

Nie jestem zachwycona tą książką, przede wszystkim dlatego, że jest strasznie rozciągnięta. Byłaby super, jakby autor zdecydował się zamknąć akcję na 250 stronach. Wątek Sześć Cztery właśnie tyle miejsca zajmuje, a on jest najbardziej emocjonującą częścią tej powieści, reszta to sztuczne rozpulchniacze, które być może bardziej przypadną do gustu tym, którzy interesują się kulturą japońską.

Kot, który spadł z nieba, Takashi Hiraide

kot-ktory-spadl-z-niebaWydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2016

Liczba stron: 144

Nie ma takiej możliwości, żebym odmówiła przeczytania książki o kocie. Kot z tej powieści wbrew temu, co sugeruje tytuł, nie ma zdolności nadprzyrodzonych i nie pojawił się z nieba, lecz jego kocie moce wpłynęły na życie kilku ludzi.

Małżeństwo pracujących w domu ludzi książki (redaktora i korektorki) wynajmuje mały domek w ogrodzie starszego małżeństwa. Warunki umowy nie zezwalają im na trzymanie zwierząt, lecz to nie stanowi dla nich problemu. Nie zamierzają przygarniać ani psa, ani kota. Dobrze im tak jak jest, choć możemy się domyślić, że brak w ich związku żaru. Pewnego dnia ich sąsiedzi biorą małą kotkę dla syna. Zwierzę jednak nie uznaje płotów i podziałów zrobionych ludzką ręką i coraz częściej przechodzi do ogrodu, a później domku małżeństwa. Ci wkrótce zaczynają nazywać koteczkę Chibi, karmią ją i bawią się z nią. Zwierzę jednak nie daje się brać na ręce i nie uznaje pieszczot. Chibi prowadzi podwójne życie dzieląc swój czas i koci urok na dwie rodziny, które wzajemnie niewiele o sobie wiedzą.

Ta niespieszna opowieść o tym, jak mała kotka zawróciła w głowie ludziom, którzy nawet nie mogli rościć sobie do niej żadnych praw, pokazuje ile w ludziach jest czułości i wrażliwości skrywanej pod ciasno zawiązanym krawatem i elegancką garsonką. Małe zwierzę wyzwala radość, swobodne zachowanie, świat staje się piękniejszy i zaczyna mieć większy sens. Pewne wydarzenie jednak sprawia, że przywiązani do Chibi małżonkowie rozumieją, iż świat ludzi jest tak skonstruowany, że nie powinni obdarzać miłością zwierzęcia, które  nie jest ich „własnością”.

Melancholijna, mądra książka o ludziach, których odmieniło małe zwierzątko. Według mnie jest to taka typowa japońska opowieść, w której istotne są szczegóły, narrator nigdzie się nie spieszy, a historię można interpretować na wiele sposobów. Polecam.

Komiksy z różnych stron świata

Planowałam o każdym z tych komiksów napisać osobną notatkę. Miałam nawet zapiski, ale sporządziłam je na luźnych kartkach. Przekładałam je z miejsca na miejsce tak długo aż wreszcie straciłam je z oczu. Na pewno się kiedyś znajdą. Decyzja o sporządzeniu jednej wspólnej notki zapadła, gdy zrozumiałam, że musiałbym przez najbliższy miesiąc pisać codziennie, żeby wyjść z recenzjami na prostą. A tu jeszcze dwutygodniowy urlop za pasem i kolejne lektury w kolejce…

berlin marvanoBerlin, Marvano

Egmont Polska, 2009

Liczba stron: 176

To trzy spójne tematycznie opowieści wydane w jednym tomie. Okładka nie pozostawia wątpliwości co do tematyki tych historii, choć wojna jest tylko tłem dla opowieści oraz  czasem, kiedy wszystko się zaczęło dla bohaterów kolejnych komiksów.

„Siedmiu krasnoludków” to historia najbardziej zakorzeniona w wydarzeniach drugiej wojny światowej. Opowiada o załodze bombowca oraz pewnej lalce, która trafiła na pokład samolotu. Lalka w przeciwieństwie do większości bohaterów dotrwała do lat powojennych. To smutny rozrachunek z wojną, która zbierała krwawe żniwo wśród ludzi w kwiecie wieku. „Sprytny Reinhard” prezentuje losy jednego z ocalałych członków załogi bombowca. Czas akcji to lata 40 i 50, gdy Berlin podpada już pod sowiecką strefę wpływów. Naziści jednak nie odpuszczają, zło pleni się w piwnicach i opuszczonych budynkach. To opowieść o szaleństwie, fanatyzmie i bezwzględności. Smutna, wstrząsająca, brutalna i niepokojąca. „Dwoje dzieci króla” to trzeci komiks rozgrywający się znacznie później, bohaterem jest potomek jednej z postaci, który próbuje rozwiązać tajemnicę mającą swoje źródło w czasach drugiej wojny światowej.

Plansze narysowano przy użyciu żywych kolorów, zawierają mnóstwo szczegółów, opowieści mają dobre tempo i ciekawą fabułę. Naprawdę warto przeczytać, bo pod wierzchnią warstwą kłębią się ważne pytania o etykę, rolę przypadku i przeznaczenia. Chociaż komiks dotyczy czasów wojennych, ma głęboko pacyfistyczny przekaz.

47 roninów mike richarson stan sakai47 roninów, Mike Richardson & Stan Sakai

Egmont Polska, 2015

Liczba stron: 152

Japońska legenda o 47 roninach w dalszym ciągu żyje w świadomości ludzi i dawno już wykroczyła poza krąg kulturowy, z którego się wywodzi. Komiks odtwarza historię Asano Naganoriego, który został powołany do służby szogunowi i musiał udać się na dwór swojego zwierzchnika. Tam został zhańbiony, ośmieszony i skazany na śmierć. Wszystko to za sprawą zawistnego, małostkowego urzędnika, który miał uczyć go etykiety. Wojownicy podlegający Naganoriemu nie wyrzekają się swojego pana, pragną go pomścić i szykują się do walki.

Ta opowieść o poświęceniu, honorze i wierności cały czas robi ogromne wrażenie. Jest świetnie udokumentowana, doskonale narysowana, podoba mi się w niej wszystko i łezka kręciła mi się w oku nie tylko podczas finałowej sceny. Uwielbiam roninów za to, kim byli i za to, że pozostali wierni. Lektura obowiązkowa.

louis riel chester brown

Louis Riel. Biografia komiksowa, Chester Brown

Timof i cisi wspólnicy, 2014

Liczba stron: 272

Kanada, druga połowa XIX wieku. Louis Riel, postać historyczna, jest przywódcą rebelii nad Rzeką Czerwoną. Buntuje się przeciw spiskowi rządu zmierzającemu do odebrania ziemi mieszkającym na tych terenach osadnikom oraz zajmującym te obszary plemionom. Riel ukazany jest trochę jako przywódca mimo woli, trochę jako człowiek zagubiony i przesadnie religijny. Nie odbiera mu to jednak miana bohatera.

Autor komiksu pokazuje mechanizmy polityczne i okrucieństwo rządzących, dla których garstka ludzi mieszkających gdzieś na odludziu zupełnie nic nie znaczy w obliczu międzynarodowych zysków. Polityczne rozgrywki prowadzone są w kuluarach krwawych bitew toczonych przez Riela i jego zwolenników, którym chodzi jedynie o prawo do mieszkania na spornych ziemiach.

Komiks narysowano bardzo oszczędną kreską. Nieco schematyczne, zabawne postacie wydają się nie przystawać do poważnej treści. Forma jednak zupełnie nie zakłóca odbioru fabuły, a wręcz potęguje wrażenie niesprawiedliwości, żalu i współczucia dla tych, którzy przez lata żyjąc w rytmie pór roku, nagle, ku swojej zgubie, dostali się w tryby machiny państwowej. Bardzo ważna pozycja wśród przeczytanych przeze mnie komiksów. Warto.

Mężczyźni bez kobiet, Haruki Murakami

mezczyzni bez kobiet haruki murakamiMuza SA, 2015

Liczba stron: 320

Jeśli jest ktoś, kto nie zna jeszcze twórczości Murakamiego, na początek powinien przeczytać jakiś zbiór opowiadań, by przekonać się, czy odpowiada mu wykreowany przez autora świat. W opowiadaniach bowiem pojawiają się motywy wykorzystywane później w powieściach.

Zbiór „Mężczyźni bez kobiet” zgodnie z tytułem skupia się na stosunkach damsko-męskich. Myli się jednak ten, kto spodziewa historii z happy endem. Opowiedziane tu historie najłagodniej można określić jako niepokojące. Starzejący się aktor po śmierci żony pragnie dzielić żałobę z jej kochankiem. Zachowuje się więc dość irracjonalnie umawiając się z nim na spotkanie, by wspominać kobietę, którą obaj kochali. W innym opowiadaniu bogaty biznesmen, chirurg plastyczny, zakochuje się w swojej kochance. Chociaż wcześniej spotykał się z setkami kobiet, z żadną nie zżył się na tyle, by przeżywać rozstanie. Każde z nich przebiegało elegancko i bez porywów serca. Teraz jest zupełnie inaczej, jest tragicznie. Jedno z opowiadań inspirowane jest „Metamorfozą” Franza Kafki, w którym człowiek zmienia się w robaka. U Murakamiego powstaje człowiek, głodny, spragniony, słaby.

Co mnie zachwyciło? Przede wszystkim postacie – bardzo charakterystyczne, spójne, różniące się od siebie, wiarygodne, choć żyjące w dość surrealistycznych dekoracjach. Bardzo podobało mi się to, że chociaż jest to krótka forma, autorowi udało się wykreować niesamowitą atmosferę. Starałam się robić co najmniej jednodniowe przerwy między kolejnymi opowiadaniami, żeby pozwolić każdemu z nich roztoczyć swój urok bez konkurencji. Dodam jeszcze, że jest to bardzo wyważony zbiór – świat realny i świat surrealistyczny dopełniają się we właściwych proporcjach. Polecam.

Dlaczego podskakuję, Naoki Higashida

W.A.B., 2015

Liczba stron: 143

Co dzieje się w głowie osoby autystycznej? O czym myśli? Co odczuwa? Jakie sytuacje ją krępują? Dlaczego zachowuje się w określony sposób? Skąd u niej napady złości? Jak można im zaradzić? To pytania, które zadają sobie rodzice i opiekunowi autyków. Zapewne przychodzą na myśl, również i tym, którzy zetknęli się z osobą dotkniętą autyzmem i nie potrafią sobie wytłumaczyć pewnych zaobserwowanych zachowań.

Autor książki, Naoki Higashida, jest autykiem. Dzięki odpowiedniej opiece ze strony rodziców oraz cierpliwej nauczycielce nauczył się pisać, choć mówienie sprawia mu trudność. „Dlaczego podskakuję” napisał w wieku 13 lat. Książka zawiera odpowiedzi na wiele pytań, które intrygują ludzi. Naoki stara się wyjaśnić motywy postępowania, sposób myślenia, świat osoby autystycznej. Czasami nie potrafi dać jednoznacznej odpowiedzi, bo nie rozumie dlaczego np. układa zabawki w równe rzędy, albo dlaczego wpada w histerię. Wyjaśnia jednak wiele rzeczy, które pomagają wczuć się w sytuację autyka zamkniętego w swoim ciele i umyśle. Umyśle, który nie chce współpracować, zakłóca motorykę ciała, bombarduje dźwiękiem, obrazami, utrudnia komunikację, uwrażliwia na bodźce.

David Mitchell, pisarz, który napisał wstęp do tej książki i zapewne pomógł jej zyskać popularność na zachodzie, prywatnie jest ojcem dziecka z autyzmem. Przyznaje, że to, czego dowiedział się z książki japońskiego nastolatka, bardzo pomogło mu w opiece nad synem. Bezsilność i frustrację przekuł na działanie.

Trudno wnikać na ile tekst Higashidy jest jego tekstem – czasem zdaje się zbyt dobry, by mógł być dziełem dziecka. Jestem przekonana, że ktoś poczynił zmiany redakcyjne większe niż wygładzenie tekstu i dodanie przecinków. Niemniej jednak jest to ważna książka, bo napisana przez dziecko, któremu zależy na byciu zaakceptowanym, zależy mu na pomocy i wsparciu, choć czasem demonstruje zachowania pozornie świadczące o czymś przeciwnym. Warto, szczególnie jeśli macie styczność z autykami.