3 książki o zwykłych ludziach

Możliwe, że uznacie ten wpis za niepotrzebny. Jednak chodzi za mną od wielu dni i wierzę, że znajdą się osoby, którym pomoże w wyborze lektury. Postanowiłam napisać o trzech książkach, które przeczytałam w tym roku, lecz zaraz po lekturze uznałam, że nie wiem, co mam o nich napisać. Co więcej, obecnie dwóch z nich prawie nie pamiętam! Totalny brak profesjonalizmu, powiecie. A jednak wciąż twierdzę, że wpis (bo raczej nie recenzja) o książce, która wleciała jednym okiem, a wyleciała drugim, jest zasadny – można go potraktować jako ostrzeżenie.

cale-zycieCałe życie, Robert Seethaler

Wydawnictwo Otwarte, 2017

Liczba stron: 184

Tłumaczenie: Ewa Kochanowska

To książka nominowana do Nagrody Bookera. Czytałam o niej dużo dobrego, wiele osób zachwycało się językiem powieści oraz bezpretensjonalną treścią. „Całe życie” zgodnie z tytułem opowiada losy mężczyzny, który przede wszystkim ceni prostotę. Narracja prześlizguje się po kolejnych etapach jego życia – niezbyt radosnym dzieciństwie, okresie zakochania zakończonym tragedią, pobycie w wojsku i spokojnej egzystencji po wojnie. Jedyne, co mi się nasunęło to to, że zapewne większość z nas unikałaby dziwacznego staruszka, mieszkającego samotnie gdzieś na odludziu, zapewne niezbyt domytego i nieładnie pachnącego. W książce jest przedstawiony w taki sposób, żebyśmy zazdrościli mu tego, że wyzbył się wszelkich potrzeb i w zasadzie odciął od zdobyczy cywilizacyjnych. Nie przekonało mnie, nie podzielam zachwytów, ale jeśli macie wolny wieczór to jest właśnie książeczka na te kilka godzin. Może uda Wam się znaleźć w niej coś, co mi umknęło.

przez-ucho-igielne-spoltyPrzez ucho igielne (sploty),

Jan Pucek

Książkowe Klimaty, 2017

Liczba stron: 336

Tłumaczenie: Weronika Gogola

Pod adresem tej powieści padło również wiele ciepłych słów. Ja powiem tak, dopóki czytałam, wiedziałam, co czytam, ale jak skończyłam, fabuła ulotniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To historia dziadka opowiedziana przez wnuczka. Pamiętam, że miał dwie żony, druga była skandalicznie młoda, gdy się z nim związała. Wiem też, że losy tej rodziny opowiedziane były na tle historii najnowszej i że język książki chwilami mocno zbliżał się do języka poezji. Za mało, żeby recenzować, dość, by powiedzieć, że coś nie zagrało w moim przypadku. To kolejna powieść o losach zwykłego człowieka, która nic mi nie dała, choć czytało się ją przyjemnie.

czlowiek-w-cieniuCzłowiek w cieniu, Eustachy Rylski

Wielka Litera, 2017

Liczba stron: 176

Powieść Eustachego Rylskiego wyróżnia się spośród pozostałych książek tym, że dobrze zapisała mi się w pamięci, ponieważ podczas czytania i po lekturze sporo o niej myślałam. To również historia przeciętnego człowieka, który z nudy, gnuśności, chęci sprawdzenia siebie wikła się w poważną aferę z udziałem mafii. Chęć odmiany swojego losu, niekoniecznie korzyści finansowe, lecz bardziej pragnienie przeżycia przygody doprowadzają go do miejsca, z którego nie ma już odwrotu. Piękny język, sceny dopracowane do najmniejszego szczegółu sprawiają, że niełatwo zapomnieć treść i przesłanie tej powieści. Naprawdę warto przeczytać.

Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej), Pavol Rankov

Słowackie Klimaty, 2013

Liczba stron: 464

Zastanawiam się mocno i wychodzi mi, że dotychczas nie miałam okazji przeczytać żadnej książki napisanej przez Słowaka. Niby jesteśmy tak blisko w sensie geograficznym, a tak daleko jeśli chodzi o literaturę…

Lata 30 XX wieku. Petr, Gabriel i Jan (Węgier, Żyd i Czech) urządzają zawody pływackie na basenie w Leviacach. Zwycięzca będzie mógł jako pierwszy spróbować zdobyć serce Marii, dziewczyny w której kochają się wszyscy trzej przyjaciele. Wyścig niemal kończy się tragicznie, w związku z czym zawody zostają przełożone na równo za rok – czyli 1 września 1939 roku. Historia jednak plącze plany przyjaciół, którzy kolejne lata, lata wojennej zawieruchy spędzą walcząc o życie.

Autor opisuje losy czwórki przyjaciół na przestrzeni około trzydziestu lat, za każdym razem pokazując, co się u nich dzieje pierwszego września (albo kiedy indziej) i sprawdzając który z nich zdobędzie serce i rękę Marii. Po zachłannym pochłonięciu książki (tak, bardzo mi się podobała), nasunęło mi się kilka rzeczy, wartych zanotowania.

Po pierwsze, jakoś nigdy wcześniej nie myślałam o tym, że na życie prywatne mieszkańców Europy Wschodniej od czasów wojny tak mocno wpływała polityka. To, że w czasie wojny dochodziło do rodzinnych tragedii jest sprawą oczywistą, ale powojenne lata stalinizmu i komunizmu miały również wpływ na losy jednostki. Procesy polityczne i skazywanie niewinnych ofiar, podobnie jak w książce, stygmatyzowały nie tylko ofiarę, ale także całą jego rodzinę, a nawet przyjaciół i znajomych. Brak możliwości wyjazdów za granicę, czy wręcz odwrotnie przymusowy wyjazd w ważną dla systemu delegację niejednokrotnie musiały namieszać szyki wielu rodzinom.

Po drugie zachwyciłam się przyjaźnią Jana, Gabriela i Petra – mimo tego, że tylko jeden z nich mógł wygrać wyścig do serca Marii, nigdy nie stanęła między nimi zazdrość i zawiść. Przyjaciele, choć mocno się różnili, pochodzeniem, wyznawanymi poglądami, narodowością i zamożnością, trwali przy sobie w biedzie i w krótkich chwilach, gdy wszystko dobrze się układało.

Po trzecie, z wielką uwagą przeczytałam o historii najnowszej Czechosłowacji i Węgier, która aż tak bardzo nie różni się od naszej, ale została świetnie wykorzystana do kreowania wydarzeń w powieści. Epizodycznie pojawiające się autentyczne postaci historyczne wprowadzają elementy humorystyczne i stanowią miły przerywnik od dramatów przeżywanych przez czwórkę głównych bohaterów.

Po czwarte, zastanawiałam się nad tym jaka naprawdę była Maria. Autor dopuszcza ją do głosu dopiero w ostatnim rozdziale, wcześniej pozwalając na to, by opisywali ją inni. I choć pozornie tak wiele o niej wiemy, to naprawdę pozostaje zagadką.

Nie miałam czasu na czytanie tej książki, chciałam tylko ją zacząć, żeby zobaczyć czy mi się spodoba. W rezultacie rzuciłam w kąt wszystkie obowiązki i dałam się ponieść opowiadanej historii. Wierzę, że i Wam się spodoba. Nie zwlekajcie z lekturą do pierwszego września, zacznijcie czytać kiedy indziej, na przykład już pierwszego czerwca.