Rzadko porzucam książki. Najczęściej dlatego, że wiem, co mi się podoba, więc nie sięgam po przesłodzone powieści, omijam okładki z twarzą kobiety itp. Czasem jednak zwiedzie mnie opis, okładka, polecenie – jeśli jesteście ciekawi, na co się nacięłam, wpisy o niedokończonych książkach znajdziecie w tym miejscu (KLIK).
Dwie książki, o których napiszę, wiszą mi na sumieniu, bo wiąże się z nimi zupełnie inna historia. Okładki – w porządku, opisy – zachęcające, co więcej, nawet treść bardzo ciekawa, a jednak od kilku miesięcy nie mogę się zmusić, żeby do nich wrócić. W związku z tym, że zaraz koniec roku, sprzątam niedobitki z półek.
„Zwierzęcy punkt widzenia” Erica Barataya to bardzo dobra książka. Świetnie napisana, przemyślana, udokumentowana przypisami. Opowiada o relacjach zwierząt i ludzi na przestrzeni dziejów. Pierwsze rozdziały jeszcze jakoś zniosłam – udomawianie zwierząt, próby hodowli bydła odpowiadającego wyobrażeniom człowieka oraz sprowadzanie zwierząt hodowlanych do funkcji maszynek zarabiających na swojego właściciela. Zaczęłam wymiękać przy koniach w kopalniach i na ulicach. Nie wiem, co jest dalej i nie chcę wiedzieć. Czytanie o okrucieństwie wobec zwierząt jest dla mnie zbyt wyczerpujące. Nie dam rady. Ale jeśli interesuje Was ta tematyka i jesteście w stanie przyjąć tyle cierpienia, polecam z czystym sumieniem.
„Nur. Zapiski afgańskie” to książka jakby stworzona dla mnie. Napisana przez Monikę Bułaj, fotografkę, która samotnie udała się do Afganistanu po to, by tam być, rozmawiać, dzielić z tubylcami ich troski i radości, poznać kulturę, doświadczyć bólu skrzywdzonych i podziwiać piękno natury. Bogato ilustrowana fotografiami książka w pierwszej chwili mnie zachwyciła. Mój entuzjazm opadł, gdy obejrzałam zdjęcia i zaczęłam czytać. To nie jest ani reportaż, ani esej, ani wspomnienia. Tekst składa się w większości z równoważników zadań i jest po prostu niezrozumiały. Autorka próbuje nadać mu rys liryczny, ale poetyckość zupełnie tu nie pasuje. Brnęłam przez kilkadziesiąt stron, zrobiłam kilka podejść, ale nie! Nadęte frazy pożerają treść. Nie umiem powiedzieć, o czym przeczytałam.